No bo tak... Z potrzeby wewnętrznej. Zachciało mi się, więc zrobiłam:)
Just becouse I wanted to:)
duża fotka tutaj - tradycyjnie - bigger photo here , as always.
No i widok z boczku:
Bazą jest papier BG Scralett Letter , podobnie jak papier w paski użyty pod zdjęciem. Do tego serwetka torcikowa użyta jako maska i przyklejona już wytuszowana pod fotką. Kilka czarnych nitów, szycie, tuszowania tuszem Distress Black Soot, rubonsy BG i DaisyD's. Gaza, kwiaty Prima, spray kawowy, kilka oczek - no i obowiazkowe koronki i flabanki:) Pojawił się też nowy dziurkacz brzegowy Fiskarsa... i to by było na tyle :)
Zdjecie - wiosna 2008, gdzieś w pracy. Format całości 30 x30 cm, jak zawsze :)
I jak wrażenia? Mnie to zestawienie kolorystyczne bardzo zapadło w serce :)
The papers I used fot this layouit were from BG Scarlett Letter set, I also took some Prima flowers, BG and DaisyD's rubons, black eyelets, gems and dew drops. I dyed the flowers and some gauze with a hime-made coffee spray, inked the papers with Distress ink - Black Soot by Ranger and used a tissue as a mask. To finish I put some laces and ribbon and I used my new Fiskars border punch. That's it.
Size 12x12'', the photowas takeo in Spring 2008, somewhere at work.
I'd love to know what do you think about it of course - but I have to say that I really love the colours :)
Hugs and thanks for visiting me :)
P.S. Byliście juz na Craftowie? Głosujemy na najlepsza prace w konkursie "W krainie bieli" :) Zapraszamy!
There's a voting on Craftowo now - feel free to share your opinion! Check it out!
Strony
- Home
- About me
- In-person Classes
- Finn's Patreon Subscription, Online Classes and Free Videos
- Art Files: Art Basics
- Art Files: Art Ingredients
- Art Files: Art ExtraVagance
- Art Files: Art Alchemy
- Art Files: Papers
- Finnabair Creative Team
- Finnabair Brand Ambassadors
- Art Files: Tutorial Videos
- Privacy Policy
Friday, 27 February 2009
Wednesday, 25 February 2009
Kraftowy weekend - a crafty weekend:)
Sobota i niedziela ubiegły mi pod znakiem Kraftowania na różne sposoby... a ileż było z tego śmiechu i radości:)!
Wszystko zaczęło sie w sobotę w zaprzyjaźnionym sklepie "Nasze hobby" prowadzonym od przez niezrównaną pod wieloma względami Zojkę lub jak ktoś woli - Zosię ;) Przy kraftowym stole spotkałyśmy się w przemiłym gronie 3 Ań, 1 Karoliny i 1 Zofii i oczywiscie, żeby było należycie inspirująco na warsztacie pojawiło się coś takiego...
Nie, nie! To wcale nie włosy upiora rodem z horroru Ring tylko czesanka, filcowy półprodukt rękodzielniczy. Miły i puchaty. Niegroźny. Niedługo potem wśród babskiego paplania, lania wody i mydła zaczęły powstawać pierwsze filcowe twory (w moim przypadku - raczej potwory...)
Turlałyśmy, masowałyśmy, miziałyśmy, pacałyśmy i rolowałyśmy. Miało wyjść etui na telefon - i Zosi oczywiście wyszło. Moje przypomina raczej torebeczkę na drobniaki, ale jak od dawna podejrzewałam - filc mnie raczej nie lubi... Tutaj etui Zosiowe, profeska rękodzielnicza... Mój różowy telefonik mieści się tam bardzo ładnie - teraz tylko pozostaje poddać etui drobnemu liftingowaniu w postaci dodania zapięcia- i ubranko gotowe :)
Filcowanie na mokro to bardzo wciągająca zabawa - ma wiele zalet, zwłaszcza dla scraperek, które borykają się z problemem nieustannie potuszowanych palców. To także peeling i manikiur w jednym a przy tym i praca twórcza - naprawdę polecam! Zosia obiecała także podzielić się swoją wiedzą tajemną na szerszym forum - więc niebawem spodziewajcie sie na Craftowie kursu na ufilcowanego na mokro"cośka". Już się na to cieszymy :)
A niedziela?
Niedziela dla odmiany była brudna, wilgotna...ale nie mniej intrygująca! Zwarta i gotowa ekipa w składzie Zosi (jako przewodniczki craftowego stada), Karoli, Asi i mnie ruszyła szturmem do zaprzyjaźnionej pracowni ceramicznej, gdzie nasza mistrzyni Agnieszka udzielała nam pierwszych lekcji babrania się w glinie zwanego potocznie ceramiką. Misja wyprawy: miseczki a może coś jeszcze... Agnieszka udziela cennych wskazówek zdeterminowanym (uwaga -Karola ma wałek!)
Każda z nas z wielkim entuzjazmem rzuciła się na glinę i przystąpiła do twórczego wylepiania, doklejania i wygładzania... pracy było co niemiara:)
Tutaj widać bardzo dobrze mój zapał twórczy...świata poza moją miską nie widzę. Właśnie powstaje coś a'la falbanka z dziurkacza Marty Stewart (scrapowe zboczenia - tego już nie da się pozbyć...)
Zosia i Joanka dziergają. Ręce ubłocone, ale zapał twórczy płonie wielkim ogniem. No..prawie...
Zawracam uwagę na piękny jagodowy kolor ściany w pracowni:)
Z prac zaplanowanych powstały:3 miski, 1 talerz, małe stadko ptaszków. Z niezaplanowanych - koraliki i wisiorki oraz dwa ludowe koniki... ciekawe ile z nich przetrwa pierwsze wypalanie?
Ciąg dalszy nastąpi - musimy jeszcze szkliwić, zatem jesteśmy dopiero w połowie drogi:)
Cieszę się bardzo z tego weekendu - odpoczęłam, wyżyłam się twórczo, poszerzyłam horyzont - a co najważniejsze spędziłam go w doborowym towarzystwie doskonale się bawiąc:)
Dzięki serdeczne :*
Więcej o tych dniach kraftowych znajdziecie na blogu u Karoli i Zosi vel Zojki - zapraszam!
Wszystko zaczęło sie w sobotę w zaprzyjaźnionym sklepie "Nasze hobby" prowadzonym od przez niezrównaną pod wieloma względami Zojkę lub jak ktoś woli - Zosię ;) Przy kraftowym stole spotkałyśmy się w przemiłym gronie 3 Ań, 1 Karoliny i 1 Zofii i oczywiscie, żeby było należycie inspirująco na warsztacie pojawiło się coś takiego...
Nie, nie! To wcale nie włosy upiora rodem z horroru Ring tylko czesanka, filcowy półprodukt rękodzielniczy. Miły i puchaty. Niegroźny. Niedługo potem wśród babskiego paplania, lania wody i mydła zaczęły powstawać pierwsze filcowe twory (w moim przypadku - raczej potwory...)
Turlałyśmy, masowałyśmy, miziałyśmy, pacałyśmy i rolowałyśmy. Miało wyjść etui na telefon - i Zosi oczywiście wyszło. Moje przypomina raczej torebeczkę na drobniaki, ale jak od dawna podejrzewałam - filc mnie raczej nie lubi... Tutaj etui Zosiowe, profeska rękodzielnicza... Mój różowy telefonik mieści się tam bardzo ładnie - teraz tylko pozostaje poddać etui drobnemu liftingowaniu w postaci dodania zapięcia- i ubranko gotowe :)
Filcowanie na mokro to bardzo wciągająca zabawa - ma wiele zalet, zwłaszcza dla scraperek, które borykają się z problemem nieustannie potuszowanych palców. To także peeling i manikiur w jednym a przy tym i praca twórcza - naprawdę polecam! Zosia obiecała także podzielić się swoją wiedzą tajemną na szerszym forum - więc niebawem spodziewajcie sie na Craftowie kursu na ufilcowanego na mokro"cośka". Już się na to cieszymy :)
A niedziela?
Niedziela dla odmiany była brudna, wilgotna...ale nie mniej intrygująca! Zwarta i gotowa ekipa w składzie Zosi (jako przewodniczki craftowego stada), Karoli, Asi i mnie ruszyła szturmem do zaprzyjaźnionej pracowni ceramicznej, gdzie nasza mistrzyni Agnieszka udzielała nam pierwszych lekcji babrania się w glinie zwanego potocznie ceramiką. Misja wyprawy: miseczki a może coś jeszcze... Agnieszka udziela cennych wskazówek zdeterminowanym (uwaga -Karola ma wałek!)
Każda z nas z wielkim entuzjazmem rzuciła się na glinę i przystąpiła do twórczego wylepiania, doklejania i wygładzania... pracy było co niemiara:)
Tutaj widać bardzo dobrze mój zapał twórczy...świata poza moją miską nie widzę. Właśnie powstaje coś a'la falbanka z dziurkacza Marty Stewart (scrapowe zboczenia - tego już nie da się pozbyć...)
Zosia i Joanka dziergają. Ręce ubłocone, ale zapał twórczy płonie wielkim ogniem. No..prawie...
Zawracam uwagę na piękny jagodowy kolor ściany w pracowni:)
Z prac zaplanowanych powstały:3 miski, 1 talerz, małe stadko ptaszków. Z niezaplanowanych - koraliki i wisiorki oraz dwa ludowe koniki... ciekawe ile z nich przetrwa pierwsze wypalanie?
Ciąg dalszy nastąpi - musimy jeszcze szkliwić, zatem jesteśmy dopiero w połowie drogi:)
Cieszę się bardzo z tego weekendu - odpoczęłam, wyżyłam się twórczo, poszerzyłam horyzont - a co najważniejsze spędziłam go w doborowym towarzystwie doskonale się bawiąc:)
Dzięki serdeczne :*
Więcej o tych dniach kraftowych znajdziecie na blogu u Karoli i Zosi vel Zojki - zapraszam!
Wyzwania i lifty... - challenges and scraplifts...
Jeśli komuś brak motywacji do pracy - polecam ze szczerego serca udział w wyzwaniu lub zabawie liftowej:) Jest termin, jest konkretne zadanie do wykonania, jest czas na przemyślenie i czas na pracę... a jak nie to kiszka i kapucha i potem żal wielki i plucie sobie w brodę... Na mnie takie motywatory działają bardzo dobrze :) W zasadzie to zawsze najlepiej mi szło, kiedy miałam wyznaczony termin... ale jak to ktoś napisał, ja czasem mam zawyżone potrzeby motywacyjne :)
Żeby nie było za wiele gadania w tym poście - pokażę od razu moje dwie prace - najpierw przygotowany na wyzwanie UHK na Craftowo scrap z cudnymi dziećmi z gatunku brodzących:
Cały wykonany z papierów BG Sugared, z dodatkiem niezastąpionych kwaitków, falbanek i tasiemek. Pozostałe - naprawdę fajne scrapy można zobaczyć na Craftowie właśnie:) Jest tam także mapka tego właśnie scrapa - jeśli macie ochote ją wykorzystać - zapraszam! będzie mi szalenie miło :)
If you need some motivation to work theres nothing better but a challenge or a scraplifting game. I've always been doing better and faster when I had a deadline - I need a good motivation in fact :) So here are may two projects made with a deadline - the first one is a challenege on our craftowo blog - the theme photos were given by UHK, My interpretation sis made with BG Sugared papers:) You relly should see the rest of the entries! There's also a sketch of this layout - if you want to use it - it will be a plesure for me!
A tutaj drugi - wynik zabawy liftowej na forum Scrapppassion. Jej pomysłodawcą była Katasiaczek - liftowałyśmy zgodnie pracę jednej z moich ulubionych scraperek, Nabon. Wszystkie prace do zobaczenia na forum o tutaj :)
The second one is an entry to a lifting game on our Scrpapassion forum - we were inspired by hgreat layout by Nabon (one of my favourite scrappers in fact). The only problem I had doing this tht i relly hate journaling - I my hadwritting is awful ..oh well...
Pisałam już gdzieś kiedyś, że mam kompleks journalingu? Nie cierpię pisać, nie cierpię...
Odezwę się dziś jeszcze:)
Żeby nie było za wiele gadania w tym poście - pokażę od razu moje dwie prace - najpierw przygotowany na wyzwanie UHK na Craftowo scrap z cudnymi dziećmi z gatunku brodzących:
Cały wykonany z papierów BG Sugared, z dodatkiem niezastąpionych kwaitków, falbanek i tasiemek. Pozostałe - naprawdę fajne scrapy można zobaczyć na Craftowie właśnie:) Jest tam także mapka tego właśnie scrapa - jeśli macie ochote ją wykorzystać - zapraszam! będzie mi szalenie miło :)
If you need some motivation to work theres nothing better but a challenge or a scraplifting game. I've always been doing better and faster when I had a deadline - I need a good motivation in fact :) So here are may two projects made with a deadline - the first one is a challenege on our craftowo blog - the theme photos were given by UHK, My interpretation sis made with BG Sugared papers:) You relly should see the rest of the entries! There's also a sketch of this layout - if you want to use it - it will be a plesure for me!
A tutaj drugi - wynik zabawy liftowej na forum Scrapppassion. Jej pomysłodawcą była Katasiaczek - liftowałyśmy zgodnie pracę jednej z moich ulubionych scraperek, Nabon. Wszystkie prace do zobaczenia na forum o tutaj :)
The second one is an entry to a lifting game on our Scrpapassion forum - we were inspired by hgreat layout by Nabon (one of my favourite scrappers in fact). The only problem I had doing this tht i relly hate journaling - I my hadwritting is awful ..oh well...
Pisałam już gdzieś kiedyś, że mam kompleks journalingu? Nie cierpię pisać, nie cierpię...
Odezwę się dziś jeszcze:)
Monday, 23 February 2009
Zima... - Winter...
Zima nas atakuje ze wszystkich stron - na samochodach tony śniegu, mróz wciska się wszystkimi szczelinami, biało jest, zimno jest... w zasadzie lubię zimę i te białe, puste krajobrazy - oczywiście za miastem - ale pewnie jak każdy mam już troszkę tej Zimy dosyć. Zima wtargnęła nawet do moich scrapów - i ma się całkiem dobrze, wcale to a wcale nie nie chce mnie zostawić... o... choćby tutaj...
BIG size - tutaj
Do powstania tego scrapa - poza mrozem, zimą i moim ogólnym i znanym niektórym zamiłowaniem do ptaków skłoniła mnie fantastyczna fotografia pokazana przez Chwilkę w ramach jej zabawy na "fotograficzny luty". To była miłość od pierwszego wejrzenia! Zobaczyłam to gawronie zdjęcie - i od razu lawina pomysłów! Dziękuję bardzo, że chciałaś się nim podzielić :* Gawrony zagrały już swoją drugoplanową rolę w scrapie "Kraina bieli" o tutaj, ale są na tyle piękne, że zasługiwały absolutnie na rolę główną...
What was the inspiration to create this simple layout? First of all - a heavy winter we are having now here - mounts of snow, frost and dark clouds covering the sky. Second inspiration was the photo which I saw on Chwilka's blog - and I fell in love from the first sight! She was so kind to share the photo - thank you once again! :* The last reason... I simply love birds as some people know:) The crows have already had their first role in that layout, but they're so pretty I just had to show the whole picture. The layout is as simple as the winter landscape is - white and dirty white with black accents on it. and that's all:)
Scrap jest tak prosty, jak prosty jest zimowy krajobraz - jeden papier, kilka czarnych akcentów, kilka śnieżynek ze Scrapińca, krótki tekst, pochodzący z najbardziej zimowej piosenki jaką znam.Jej słowa napisał dawno temu mój ulubiony szkot, Robert Burns. Oni sporo wiedzą o zimie :) To jest oryginał - piękny... a to polskie tłumaczenie:
The poem I've used is a polish translation of the Robert Burns song - the most cold and winter one I know. You can find it here.
Wichura przestwór szarpie, rwie
Na niebie chmury wzdyma
Z poświstem, z rykiem dmie i dmie
Zima na świecie, zima.
Mam wcześnie wstawać? - Ależ skąd!
Na samą myśl się zżymam.
Gdy wzgórza w bieli śniegu śpią
Zima na świecie, zima.
Ćwierkanie ptaków w głogach brzmi
ich loty mróz powstrzymał.
Noc wchłania w siebie krótkie dni.
Zima na świecie, zima...
I tym zimowym akcentem przypominam, że dobiega do końca konkurs "Kraina bieli" na Craftowie... dziś ostatni dzwonek dla spóźnionych :)
p.s. Tores uświadomiła mnie- dziecku z miasta, że to nie Wrony tylko GAwrony... więc się poprawiłam :*
BIG size - tutaj
Do powstania tego scrapa - poza mrozem, zimą i moim ogólnym i znanym niektórym zamiłowaniem do ptaków skłoniła mnie fantastyczna fotografia pokazana przez Chwilkę w ramach jej zabawy na "fotograficzny luty". To była miłość od pierwszego wejrzenia! Zobaczyłam to gawronie zdjęcie - i od razu lawina pomysłów! Dziękuję bardzo, że chciałaś się nim podzielić :* Gawrony zagrały już swoją drugoplanową rolę w scrapie "Kraina bieli" o tutaj, ale są na tyle piękne, że zasługiwały absolutnie na rolę główną...
What was the inspiration to create this simple layout? First of all - a heavy winter we are having now here - mounts of snow, frost and dark clouds covering the sky. Second inspiration was the photo which I saw on Chwilka's blog - and I fell in love from the first sight! She was so kind to share the photo - thank you once again! :* The last reason... I simply love birds as some people know:) The crows have already had their first role in that layout, but they're so pretty I just had to show the whole picture. The layout is as simple as the winter landscape is - white and dirty white with black accents on it. and that's all:)
Scrap jest tak prosty, jak prosty jest zimowy krajobraz - jeden papier, kilka czarnych akcentów, kilka śnieżynek ze Scrapińca, krótki tekst, pochodzący z najbardziej zimowej piosenki jaką znam.Jej słowa napisał dawno temu mój ulubiony szkot, Robert Burns. Oni sporo wiedzą o zimie :) To jest oryginał - piękny... a to polskie tłumaczenie:
The poem I've used is a polish translation of the Robert Burns song - the most cold and winter one I know. You can find it here.
Wichura przestwór szarpie, rwie
Na niebie chmury wzdyma
Z poświstem, z rykiem dmie i dmie
Zima na świecie, zima.
Mam wcześnie wstawać? - Ależ skąd!
Na samą myśl się zżymam.
Gdy wzgórza w bieli śniegu śpią
Zima na świecie, zima.
Ćwierkanie ptaków w głogach brzmi
ich loty mróz powstrzymał.
Noc wchłania w siebie krótkie dni.
Zima na świecie, zima...
I tym zimowym akcentem przypominam, że dobiega do końca konkurs "Kraina bieli" na Craftowie... dziś ostatni dzwonek dla spóźnionych :)
p.s. Tores uświadomiła mnie- dziecku z miasta, że to nie Wrony tylko GAwrony... więc się poprawiłam :*
Saturday, 21 February 2009
Trzeba próbować nowego...
Mówią, że trzeba próbować nowych rzeczy :)
Oczywiście - racja. Skąd możesz wiedzieć, czy ci się spodoba, jeśli nie spróbujesz?
Idąc w myśl tej zasady zrobiłam ostatnimi czasy kilka rzeczy "na próbę" - na przykład podczas zajęć plastycznych w ośrodku kultury gdzie pracuję dałam się namówić na szycie z filcu... tchnięta odruchem rozpaczy, zrobiłam.... myszodziewczynkę.
Here is my first thing made of felt - I don't like sewing much, I can't do it in fact - but sometimes you just have to try! durnindg our home-art classes at work I created - a mouselady - inspired a bit by lamarta's rabbit. Sha looks a bit cross, ..oh well....
Jest to wynik dość mało składnych inspiracji widzianych niegdyś w cieci. Na pewno miałam też na myśli dziewczynkę - królika Lamarty. Hm. wyszło jak widać. Minę ma wielce niezadowoloną lub też jak kto woli - nadętą:) Napociłam się nad nią solidnie. Chyba nie zapałałam miłością do filcu - to znaczy na pewno jeszcze spróbuję, ale bez wielkiego entuzjazmu...chyba nie mam wprawy i cierpliwości:)
Po drugie - hybryda!
Zestaw zaprojektowany miesiąc temu przez Agnieszkę - Annę oferował ciekawe doznania kolorystyczne na pograniczu fioletu, różu, zieleni, niebieskości... Idealnie w tę kolorystykę wpasowało mi sie zdjęcie zmasakrowane nie tak dawno przez Qlkową:
duża fotka - tutaj
The second project is Hybrid Scrapbooking - the set designed by Agnieszka-Anna last month offered some nice purples, pinks, blues nad greens:) I took a photo coloureda bit by Qlkowa. 2 papers and tags were obligatory elements.
Obowiązkowo było trzeba użyć 2 papiery i coś z zestawu journalingowego (to te beżyki). Ciesze się, bo przy okazji mam pamiątkę z bardzo miło wspominanego spontanicznego wypadu do Łodzi :) Na fotce - dwie Anie na Księżym Młynie :)
Nowy zestaw hybrydowy - i wesoły jak szczypiorek na wiosnę - pojawił się już na Craftowie - zapraszmy do zabawy!
Theres a new set waiting on Craftowo now! Take look!
Ufff...i to na razie tyle nowości...choć mam w zanadrzu jeszcze ptaszka ;P Niestety zdjęcia zostały w pracy, poza zasięgiem.
Oczywiście - racja. Skąd możesz wiedzieć, czy ci się spodoba, jeśli nie spróbujesz?
Idąc w myśl tej zasady zrobiłam ostatnimi czasy kilka rzeczy "na próbę" - na przykład podczas zajęć plastycznych w ośrodku kultury gdzie pracuję dałam się namówić na szycie z filcu... tchnięta odruchem rozpaczy, zrobiłam.... myszodziewczynkę.
Here is my first thing made of felt - I don't like sewing much, I can't do it in fact - but sometimes you just have to try! durnindg our home-art classes at work I created - a mouselady - inspired a bit by lamarta's rabbit. Sha looks a bit cross, ..oh well....
Jest to wynik dość mało składnych inspiracji widzianych niegdyś w cieci. Na pewno miałam też na myśli dziewczynkę - królika Lamarty. Hm. wyszło jak widać. Minę ma wielce niezadowoloną lub też jak kto woli - nadętą:) Napociłam się nad nią solidnie. Chyba nie zapałałam miłością do filcu - to znaczy na pewno jeszcze spróbuję, ale bez wielkiego entuzjazmu...chyba nie mam wprawy i cierpliwości:)
Po drugie - hybryda!
Zestaw zaprojektowany miesiąc temu przez Agnieszkę - Annę oferował ciekawe doznania kolorystyczne na pograniczu fioletu, różu, zieleni, niebieskości... Idealnie w tę kolorystykę wpasowało mi sie zdjęcie zmasakrowane nie tak dawno przez Qlkową:
duża fotka - tutaj
The second project is Hybrid Scrapbooking - the set designed by Agnieszka-Anna last month offered some nice purples, pinks, blues nad greens:) I took a photo coloureda bit by Qlkowa. 2 papers and tags were obligatory elements.
Obowiązkowo było trzeba użyć 2 papiery i coś z zestawu journalingowego (to te beżyki). Ciesze się, bo przy okazji mam pamiątkę z bardzo miło wspominanego spontanicznego wypadu do Łodzi :) Na fotce - dwie Anie na Księżym Młynie :)
Nowy zestaw hybrydowy - i wesoły jak szczypiorek na wiosnę - pojawił się już na Craftowie - zapraszmy do zabawy!
Theres a new set waiting on Craftowo now! Take look!
Ufff...i to na razie tyle nowości...choć mam w zanadrzu jeszcze ptaszka ;P Niestety zdjęcia zostały w pracy, poza zasięgiem.
Thursday, 19 February 2009
Kolorosfera... - colorsphere...
Coś mnie podkusiło i spróbowałam - na blogu ScrapLab od Kuchni dziewczyny zamieściły wyzwanie kolorystyczne o wdzięcznej nazwie "Kolorosfera" - i choć kolory absolutnie nie były "moje" - ach te sprawę odcienie... - postanowiłam wziąć byka za rogi i spróbować.
Kolory z próbnika to: fiolet lawenda (inaczej mówiąc milka), sprany morski, sprana musztarda, biały. Słowem - kolorystyczna maskara.
This is a layout I made for a "colorsphere challenge on this blog. Obligatory colours were white , purple, aqua and light orange/yellow. This is how I fought with it :) It wasn't ewasy - I haven't got any papers in those colours - just ribbons, buttons, flowers...
Pierwsza moja konkluzja po zabraniu się za to wyzwanie - nie mam papieru w tych kolorach!!!!
Szczęśliwie sa jeszcze farby, tusze, pasmanteria....sytuację uratowały tusz Dusty Concord z serii Distress i z tejże serii - Broken China. Koronki i tasiemki wykopałam spod wielkiej góry bardziej przydatnych kolorów (czyli czarnych, beżów, ecru...)
Oto wynik nocnego scrapowania:
Musiałam jakoś po swojemu ugryźć te temat - nie obyło się więc bez czerni - w postaci odrobiny papieru, pomponów na taśmie i rubonsów z serii DaisyD's...
Proponuję, abyście same zerknęły, jak inni wybrnęli z tej gamy kolorystycznej :) Jest na co popatrzeć!
I took also some Dusty Concord Distress ink and Broken China - from the same line. I had to add something from myself - so there are black elements!
Kolory z próbnika to: fiolet lawenda (inaczej mówiąc milka), sprany morski, sprana musztarda, biały. Słowem - kolorystyczna maskara.
This is a layout I made for a "colorsphere challenge on this blog. Obligatory colours were white , purple, aqua and light orange/yellow. This is how I fought with it :) It wasn't ewasy - I haven't got any papers in those colours - just ribbons, buttons, flowers...
Pierwsza moja konkluzja po zabraniu się za to wyzwanie - nie mam papieru w tych kolorach!!!!
Szczęśliwie sa jeszcze farby, tusze, pasmanteria....sytuację uratowały tusz Dusty Concord z serii Distress i z tejże serii - Broken China. Koronki i tasiemki wykopałam spod wielkiej góry bardziej przydatnych kolorów (czyli czarnych, beżów, ecru...)
Oto wynik nocnego scrapowania:
Musiałam jakoś po swojemu ugryźć te temat - nie obyło się więc bez czerni - w postaci odrobiny papieru, pomponów na taśmie i rubonsów z serii DaisyD's...
Proponuję, abyście same zerknęły, jak inni wybrnęli z tej gamy kolorystycznej :) Jest na co popatrzeć!
I took also some Dusty Concord Distress ink and Broken China - from the same line. I had to add something from myself - so there are black elements!
Wednesday, 18 February 2009
Beagle Ira - Ira the beagle
Wczoraj był Światowy Dzień Kota - takie echo rozeszło się po blogach i można było popatrzeć na śliczne kocie pysie. Dzisiaj akurat wypadło, że psy kontratakują - a konkretnie kontratakuje moje łaciate tornado, słodziak i aligator w jednym, Biglówna Ira, zwana potocznie Irychem:)
Yesterday was a cat's Day, so today the dogs are in attack - well, maybe not all, but my sweet and crazy beagle Ira for sure:)
Kto ma beagle, ten wie, że dobre zdjęcie można zrobić im w zasadzie tylko wtedy, kiedy śpią... Ira już co prawda jest już dorosłą psią damą i zdecydowanie czas największych szaleństw ma już za sobą, ale nieustannie potrafi nas czymś zaskakiwać i nigdy nie możemy być pewni dnia ani godziny...tak tak, to łaciate stworzenie o oczach kota ze Shreka ma naprawdę nietypowe pomysły... wczoraj znalazłam w jej posłaniu ścierkę do naczyń i mój kłębek fioletowej włóczki scrapowej...
Jedno jest pewnie - nie sposób się z nią nudzić :)
If you know beagles you know that it's almost impossible to take a good photo of them - maybe only when they sleep. Ira is a 3 year old lady now, the most insane years are behind her, but still she can make us a surprise becouse of her a bit strange or crazy ideas... naughty but nice, they say :)
Scrap powstał według wytycznych scraplotka na ten tydzień z forum scrappassion - elementami obowiązkowymi były/ This layout is my entry for a challenge with these obligatory elements:
- drzewko :) - a tree
- piesek :) (hehe) - a dog
- tyuł na górze - u mnie część tytułu, ale jest - a title over the photo
- zawijasek - nijak mi tam nie pasował, ale mus to mus - a scroll/flourish
- folia (tutaj folia ze stempli) - some foil
- konturówka - to te dyskretne kropki ;P - contour
Papiery to mocno przeze mnie już wyeksploatowany zestaw papierów BG Mellow, dodatki to wspomniane wyżej elementy dodatkowe, kilka guzików i nitów oraz drobne szycie maszynowe.
I also used BG mellow papers, some sewings nad some buttons and eylets.
Hope you like it :)
Best wishes to you all from frosty and snowy Poland :*
Mam nadzieję, że się Wam spodoba - i psiarzom i kociarzom i nie zrzeszonym...pozdrawiam syberyjsko, bo ledwie nas widać spod tego śniegu...
Ira oczywiscie się cieszy...taa.....
Yesterday was a cat's Day, so today the dogs are in attack - well, maybe not all, but my sweet and crazy beagle Ira for sure:)
Kto ma beagle, ten wie, że dobre zdjęcie można zrobić im w zasadzie tylko wtedy, kiedy śpią... Ira już co prawda jest już dorosłą psią damą i zdecydowanie czas największych szaleństw ma już za sobą, ale nieustannie potrafi nas czymś zaskakiwać i nigdy nie możemy być pewni dnia ani godziny...tak tak, to łaciate stworzenie o oczach kota ze Shreka ma naprawdę nietypowe pomysły... wczoraj znalazłam w jej posłaniu ścierkę do naczyń i mój kłębek fioletowej włóczki scrapowej...
Jedno jest pewnie - nie sposób się z nią nudzić :)
If you know beagles you know that it's almost impossible to take a good photo of them - maybe only when they sleep. Ira is a 3 year old lady now, the most insane years are behind her, but still she can make us a surprise becouse of her a bit strange or crazy ideas... naughty but nice, they say :)
Scrap powstał według wytycznych scraplotka na ten tydzień z forum scrappassion - elementami obowiązkowymi były/ This layout is my entry for a challenge with these obligatory elements:
- drzewko :) - a tree
- piesek :) (hehe) - a dog
- tyuł na górze - u mnie część tytułu, ale jest - a title over the photo
- zawijasek - nijak mi tam nie pasował, ale mus to mus - a scroll/flourish
- folia (tutaj folia ze stempli) - some foil
- konturówka - to te dyskretne kropki ;P - contour
Papiery to mocno przeze mnie już wyeksploatowany zestaw papierów BG Mellow, dodatki to wspomniane wyżej elementy dodatkowe, kilka guzików i nitów oraz drobne szycie maszynowe.
I also used BG mellow papers, some sewings nad some buttons and eylets.
Hope you like it :)
Best wishes to you all from frosty and snowy Poland :*
Mam nadzieję, że się Wam spodoba - i psiarzom i kociarzom i nie zrzeszonym...pozdrawiam syberyjsko, bo ledwie nas widać spod tego śniegu...
Ira oczywiscie się cieszy...taa.....
Monday, 16 February 2009
W krainie bieli I - In the land of white I
Na Craftowie zaczyna się odliczanie do Końca konkursu Scrapartowego... Ja brać udziału nie mogę, więc tak sobie tylko pozakonkursowo coś wyprodukować:) Tak dla opornych na zachętę. Więcej powiem - nawet dwa sobie machnęłam z rozpędu... Pierwszy to wydziergany wczoraj mixmediowy blejtram. Tym razem zdjecie już poprawione, widac brokat, który dodałam w ostaniej chwili :)
There's a colck ticking on Craftowo, - there's only week left to finish of our Winter contest!
I can't take part in it, but I can still try to encourage you:)
Better version - with some glitter on it :)
Duża fotka - tutaj <- bigger photo Wymiary 25x35 cm, blejtram.
A tak troszke detalu widać...
There's a colck ticking on Craftowo, - there's only week left to finish of our Winter contest!
I can't take part in it, but I can still try to encourage you:)
Better version - with some glitter on it :)
Duża fotka - tutaj <- bigger photo Wymiary 25x35 cm, blejtram.
A tak troszke detalu widać...
Jak widać - blejtram zostął pomalowany, oblepiony gazą, koronkami i falbankami, do tego doszły kwaity, świecidełka i kilka przezroczystych elementów - fragmenty opakowań od stempli.
Wrony mam dzięki Chwilce i jej prześlicznemu zdjeciu - to zresztą nie koniec moich poczynań z tą fotką :)
the canvas was a bit painted with an acrylic paint, then i put a layers of gauze and laces on it. Then I took photos - one of me and the second one with the crows, I added some transparencies, and folwers. The final touch are the dew drops, ad other gems - and a bit of glitter on the flowers - and voila!
Wrony mam dzięki Chwilce i jej prześlicznemu zdjeciu - to zresztą nie koniec moich poczynań z tą fotką :)
the canvas was a bit painted with an acrylic paint, then i put a layers of gauze and laces on it. Then I took photos - one of me and the second one with the crows, I added some transparencies, and folwers. The final touch are the dew drops, ad other gems - and a bit of glitter on the flowers - and voila!
Friday, 13 February 2009
Kołysanka - Lullaby
Kołysanka - dość przewrotny tytuł dla piosenki, która przypomniana niedawno spowodowała całą ostatnią lawinę twórczą:) Pamiętam moment, jak tknięta impulsem odszukałam ten teledysk... i oniemiałam:) Sama piosenka już trąca we mnie struny bardzo czułe, ale teledysk - majstersztyk klimatu na pograniczu groteski i gotyku właśnie, Poe i Tim Burton wyzierający zza węgła - wszystkie ciemniejsze struny mojej duszy zostały poruszone do głębi :)
Ale koniec z górnolotnymi porównaniami - zobaczcie sami, co mnie opętało i jakie są tego efekty - szczerze polecam:)
Lullaby - this song inspired me about two weeks ago and that's why I am now in such a strange, a bit spooky mood :) When I saw it after so many years - I had milions of ideas running through my head. I love the climate and music, the whole idea is simply fabulous :)
A teraz przejdźmy do efektów:
To co widać poniżej, to scrap - czy może kolaż mixmediowy na blejtramie o wymiarze 25x25 cm - jak do tej pory najbardziej trójwymiarowy jaki zrobiłam. W całości inspirowany powyższą piosenką - choć nie zachowałam wiernie kolorystyki - dodałam fiolet, który ładnie koresponduje z kolorem ścian w sypialni:)
Stylistyka mocno... hmm... kontrowersyjna - po raz kolejny widać, jak bardzo lubię być jednocześnie "twórcą i tworzywem" i zabawa konwencją i stylistyką bawi mnie szczerze :) Kto wytrwała w oglądaniu klipu, nie powinien być zaskoczony :) W sumie - jakby nie patrzeć - wychowałam się na takich klimatach ...
Dla wyjaśnienia dodaje, że drugi zainteresowany jest bardzo zadowolony z efektu i absolutnie nie przeszkadza mu domalowany karmin ust :) Jak zabawa to zabawa :)
Ja sama skojarzeń jak zwykle miałam wiele - i ciekawa jestem waszych :)
And now the effects of this inspiration - a mixmedia layout on canvas, 25x25 cm, all in balcks, whites and purples - the colurs that suit my bedroom best. I know that the layout may be a bit contoversial in style, but I have to add I simply love palying with styles, fashions, culture myths...so what you see is my variation about "lullaby" and the modern gothic style. We looka bit lika a members of Adams family ;P But - why not? I even like the red colur on our lips (distress ink, hah).
bardzo duża fotka - tutaj - bigger photo - here
Wybrałam zdjęcie - jedno z nielicznych, jakie mamy razem, niestety na dodatek mocno niedoskonałe. Miny za to mamy wystarczająco nieświeże aby mieścić się w ramach konwencji. Co ta praca robi z człowieka... ;)
Dodatkowo, w blejtramie zamontowany jest działający zegar, więc ten obrazek pełni również funkcje użytkowe - wreszcie mamy w sypialni działający zegarek. Po tym, jak traktowałam go montując dziwię się bardzo, że chce jeszcze z nami współpracować... ;)
I took one photos where we're together - haven't got much of these - the one where we looked a bit tired ;) I add some more colour with inks, and then th e madness started... Behind Jędrek there's an working clock (yes, it's ticking all the time) - I took a simple plastic mechanism with a battery - After some problems I finally added it to the layout - and it works... what a relief!
Co do samych uwag technicznych - tło jest zrobione z gazy naklejonej na blejtram, dodatkowo pojawiły się obowiązkowe koronki, kwiaty czarne i w bieli, dodatki typu oczka, zawijasy z grungeboardu , koraliki - wszytko w dość prostej tonacji czerni, brudnej bieli i fioletu:) Sam fiolet w tle to Glimmer mist - czyli mgiełka brokatowa. Nie obyło się też bez drobiny tuszu alkoholowego i brokatu.
The layout's background is made of gauze painted with black spray paint, there're lots of laces, flowers, gems, glitter, grungeboard swirls and other embelishments. I also used a bit of alcohol ink to colour the giga size dew drops :)
Cóż wiecej mogę dodać? Już wiem, że krwistoczerwona szminka jesty racze nie dla mnie ;) i wiem, że powinnam najwyraźniej więcej sypiać, choć cienie pod naszymi oczami sa na szczęście dodane tuszem:) Bardzo cieszę się, że patent z mechanizmem zegarkowym (zwykłym plasticzakiem na baterię - ale za to ze stylowymi wskazówkami) okazał się strzałem w 10 :)
No a teraz... ściskam :* cieklawa jestem, co sobie teraz pomyślicie ;)
Zapewniam, że w domu wszyscy zdrowi :):):)
Now, what else canI say? Hope you had fun looking at it - surely I had great time creating this strange looking clock layout. Now I konw that a red brick lipstick is not for me :)
hugs to you all :*
Ale koniec z górnolotnymi porównaniami - zobaczcie sami, co mnie opętało i jakie są tego efekty - szczerze polecam:)
Lullaby - this song inspired me about two weeks ago and that's why I am now in such a strange, a bit spooky mood :) When I saw it after so many years - I had milions of ideas running through my head. I love the climate and music, the whole idea is simply fabulous :)
A teraz przejdźmy do efektów:
To co widać poniżej, to scrap - czy może kolaż mixmediowy na blejtramie o wymiarze 25x25 cm - jak do tej pory najbardziej trójwymiarowy jaki zrobiłam. W całości inspirowany powyższą piosenką - choć nie zachowałam wiernie kolorystyki - dodałam fiolet, który ładnie koresponduje z kolorem ścian w sypialni:)
Stylistyka mocno... hmm... kontrowersyjna - po raz kolejny widać, jak bardzo lubię być jednocześnie "twórcą i tworzywem" i zabawa konwencją i stylistyką bawi mnie szczerze :) Kto wytrwała w oglądaniu klipu, nie powinien być zaskoczony :) W sumie - jakby nie patrzeć - wychowałam się na takich klimatach ...
Dla wyjaśnienia dodaje, że drugi zainteresowany jest bardzo zadowolony z efektu i absolutnie nie przeszkadza mu domalowany karmin ust :) Jak zabawa to zabawa :)
Ja sama skojarzeń jak zwykle miałam wiele - i ciekawa jestem waszych :)
And now the effects of this inspiration - a mixmedia layout on canvas, 25x25 cm, all in balcks, whites and purples - the colurs that suit my bedroom best. I know that the layout may be a bit contoversial in style, but I have to add I simply love palying with styles, fashions, culture myths...so what you see is my variation about "lullaby" and the modern gothic style. We looka bit lika a members of Adams family ;P But - why not? I even like the red colur on our lips (distress ink, hah).
bardzo duża fotka - tutaj - bigger photo - here
Wybrałam zdjęcie - jedno z nielicznych, jakie mamy razem, niestety na dodatek mocno niedoskonałe. Miny za to mamy wystarczająco nieświeże aby mieścić się w ramach konwencji. Co ta praca robi z człowieka... ;)
Dodatkowo, w blejtramie zamontowany jest działający zegar, więc ten obrazek pełni również funkcje użytkowe - wreszcie mamy w sypialni działający zegarek. Po tym, jak traktowałam go montując dziwię się bardzo, że chce jeszcze z nami współpracować... ;)
I took one photos where we're together - haven't got much of these - the one where we looked a bit tired ;) I add some more colour with inks, and then th e madness started... Behind Jędrek there's an working clock (yes, it's ticking all the time) - I took a simple plastic mechanism with a battery - After some problems I finally added it to the layout - and it works... what a relief!
Co do samych uwag technicznych - tło jest zrobione z gazy naklejonej na blejtram, dodatkowo pojawiły się obowiązkowe koronki, kwiaty czarne i w bieli, dodatki typu oczka, zawijasy z grungeboardu , koraliki - wszytko w dość prostej tonacji czerni, brudnej bieli i fioletu:) Sam fiolet w tle to Glimmer mist - czyli mgiełka brokatowa. Nie obyło się też bez drobiny tuszu alkoholowego i brokatu.
The layout's background is made of gauze painted with black spray paint, there're lots of laces, flowers, gems, glitter, grungeboard swirls and other embelishments. I also used a bit of alcohol ink to colour the giga size dew drops :)
Cóż wiecej mogę dodać? Już wiem, że krwistoczerwona szminka jesty racze nie dla mnie ;) i wiem, że powinnam najwyraźniej więcej sypiać, choć cienie pod naszymi oczami sa na szczęście dodane tuszem:) Bardzo cieszę się, że patent z mechanizmem zegarkowym (zwykłym plasticzakiem na baterię - ale za to ze stylowymi wskazówkami) okazał się strzałem w 10 :)
No a teraz... ściskam :* cieklawa jestem, co sobie teraz pomyślicie ;)
Zapewniam, że w domu wszyscy zdrowi :):):)
Now, what else canI say? Hope you had fun looking at it - surely I had great time creating this strange looking clock layout. Now I konw that a red brick lipstick is not for me :)
hugs to you all :*
Wednesday, 11 February 2009
Gotycki domek - a little gothic house
Faza na gotyk - lub jak ktoś woli neo-gotyk po mojemu trwa i ma się bardzo dobrze:)
Co prawda albumu na razie nie przewiduję - nie mam w zasadzie zdjęć, które mogłyby się w nim znaleźć - ale za to powstają przedmioty użytkowe i dekoracyjne. Dziś - ponownie domek, ale w odsłonie "gotyckiej" (co za zaskoczenie, prawda?), w kolorystyce nawiązującej do pokazywanych dotychczas drobiazgów. Nie wiem jai ptak miałby tu zamieszkać - najprawdopodobniej wrona ;)
A gothic mood again - this time an altered birdhouse, all dressed in black and beige with a bit of red elements:) Perfect for a crow:) I have no proper photos to create an album, co all I can do now is to make some altered items and small stuff like cards, magnets nad notebooks. Shame.
duża fotka tutaj <-bigger photo
Domek powstał z kilku powodów: mojej miłości do zabawy konwencją - to raz, dwa - z wewnętrznego przymusu tworzenia w tym stylu - o czym pisałam już poprzednio. Poza tym - każda porządna wiedźma powinna mieć swój domek na kurzej łapce... ten jest nawet z natury malowniczo przekrzywiony:) A już koronnym argumentem niech będzie chęć postawienia czegoś scrapowego w mojej dość pustej dotychczas sypialni, w której króluje brudny róż, biel i czerń. Ponieważ domek pasuje i stylowo i kolorystycznie - czuję się usprawiedliwiona :) Dumnie pręży się teraz na komodzie, obok czarnego łóżka i lustra w czarnych ramach.:)
Why did I create such things...well, I love playing with different styles and this one is something I feel in the bottom of my heart. I find it funny and - somehow cute. I think every witch should have her own little spooky house - even if it's so small :) Fortunatley it suits my bedroom - all in white, dirty pink and black - so I had an excuse to create it. Now it's a perfect decoration:)
duża fotka tutaj <-bigger photo
Materiałoznawstwo domkowe - dla zainteresowanych:
Drewniana baza domkowa została pomalowana na kolor czarny, wysuszona porządnie i ozdobiona papierami z serii BG bodajże - Stella Ruby. Kolejnym etapem było dodanie pomponów na taśmie, czarnych falbanek w ilościach nieprzyzwoitych (zwłaszcza na dachu) oraz farbowanej gazy. Wreszcie pojawiły się kwiaty, kamyczki, oczka i szklane paciorki przyklejone solidnie klejem.
Zdecydowanie polecam oglądanie powiększeń - widać wtedy dużo więcej:)
The house is wooden and painted black - I decorated it using BG Stella Ruby papers, Prima flowers, laces, gauze and gems.
duże zdjęcie tutaj <-bigger photo
Faktycznie, może nie jest to "duże" ale na pewno większe :)
Miałam wiele radości i świetnej zabawy tworząc go, - mam nadzieję, że to widać. Zapewniam, że co wchodzę do sypialni szczerzę się do niego jak głupia do sera ;) Niestety - nie udało mi się na razie jeszcze dopieszczenie jednego szczegółu - nie ma pajączka, który miał zwisać z domku na nitce. Model, który wyprodukowałam z pomponików i drutu absolutnie odmawiał współpracy i zwisał brzuchem do góry zamiast głową w dół. Porażka maksymalna. Chyba będę musiała obmyślić nowy model - niewykluczone, że po prostu drania ufilcuję, ale musi być maleńki, a ja filcowac jak do tej pory nie umiem :)
I really had a great time creating it - I hope you can see it. Now every time I go to my bedroom I've got a silly smile on my face:) There's still one thing missing - a little plack spider which should be swinging somewhere on the web - but the one I made was a total disaster ;/ Maybe it's high time to lern some new things about felt?
A skoro już jesteśmy w mroczno - domowym klimacie - to może piosenka? Generalnie fanką nie jestem, ale ta jedna, ta jedna...:)
Co prawda albumu na razie nie przewiduję - nie mam w zasadzie zdjęć, które mogłyby się w nim znaleźć - ale za to powstają przedmioty użytkowe i dekoracyjne. Dziś - ponownie domek, ale w odsłonie "gotyckiej" (co za zaskoczenie, prawda?), w kolorystyce nawiązującej do pokazywanych dotychczas drobiazgów. Nie wiem jai ptak miałby tu zamieszkać - najprawdopodobniej wrona ;)
A gothic mood again - this time an altered birdhouse, all dressed in black and beige with a bit of red elements:) Perfect for a crow:) I have no proper photos to create an album, co all I can do now is to make some altered items and small stuff like cards, magnets nad notebooks. Shame.
duża fotka tutaj <-bigger photo
Domek powstał z kilku powodów: mojej miłości do zabawy konwencją - to raz, dwa - z wewnętrznego przymusu tworzenia w tym stylu - o czym pisałam już poprzednio. Poza tym - każda porządna wiedźma powinna mieć swój domek na kurzej łapce... ten jest nawet z natury malowniczo przekrzywiony:) A już koronnym argumentem niech będzie chęć postawienia czegoś scrapowego w mojej dość pustej dotychczas sypialni, w której króluje brudny róż, biel i czerń. Ponieważ domek pasuje i stylowo i kolorystycznie - czuję się usprawiedliwiona :) Dumnie pręży się teraz na komodzie, obok czarnego łóżka i lustra w czarnych ramach.:)
Why did I create such things...well, I love playing with different styles and this one is something I feel in the bottom of my heart. I find it funny and - somehow cute. I think every witch should have her own little spooky house - even if it's so small :) Fortunatley it suits my bedroom - all in white, dirty pink and black - so I had an excuse to create it. Now it's a perfect decoration:)
duża fotka tutaj <-bigger photo
Materiałoznawstwo domkowe - dla zainteresowanych:
Drewniana baza domkowa została pomalowana na kolor czarny, wysuszona porządnie i ozdobiona papierami z serii BG bodajże - Stella Ruby. Kolejnym etapem było dodanie pomponów na taśmie, czarnych falbanek w ilościach nieprzyzwoitych (zwłaszcza na dachu) oraz farbowanej gazy. Wreszcie pojawiły się kwiaty, kamyczki, oczka i szklane paciorki przyklejone solidnie klejem.
Zdecydowanie polecam oglądanie powiększeń - widać wtedy dużo więcej:)
The house is wooden and painted black - I decorated it using BG Stella Ruby papers, Prima flowers, laces, gauze and gems.
duże zdjęcie tutaj <-bigger photo
Faktycznie, może nie jest to "duże" ale na pewno większe :)
Miałam wiele radości i świetnej zabawy tworząc go, - mam nadzieję, że to widać. Zapewniam, że co wchodzę do sypialni szczerzę się do niego jak głupia do sera ;) Niestety - nie udało mi się na razie jeszcze dopieszczenie jednego szczegółu - nie ma pajączka, który miał zwisać z domku na nitce. Model, który wyprodukowałam z pomponików i drutu absolutnie odmawiał współpracy i zwisał brzuchem do góry zamiast głową w dół. Porażka maksymalna. Chyba będę musiała obmyślić nowy model - niewykluczone, że po prostu drania ufilcuję, ale musi być maleńki, a ja filcowac jak do tej pory nie umiem :)
I really had a great time creating it - I hope you can see it. Now every time I go to my bedroom I've got a silly smile on my face:) There's still one thing missing - a little plack spider which should be swinging somewhere on the web - but the one I made was a total disaster ;/ Maybe it's high time to lern some new things about felt?
A skoro już jesteśmy w mroczno - domowym klimacie - to może piosenka? Generalnie fanką nie jestem, ale ta jedna, ta jedna...:)
Tuesday, 10 February 2009
Gotyk nałogowy
Chyba winnam jestem pewne wyjaśnienia.
Każdemu zdarza się czasem wpaść w ciąg - i to ciąg dość porywający, wciągający, pochłaniający bez reszty... przynajmniej mam taka nadzieję:) Ja w każdym razie tak mam, że jeśli zafiksuję się na jakimś temacie - a jest mi on akurat szczególnie bliski - to potrafi mnie trzymać przez czas dłuższy - a konkretnie tak długo aż wypluję z siebie to wszystko, co mnie aktualnie dręczy i dusi. Miałam w swoim życiu już wiele takich ciągów - i co gorsza stwierdzam, że niestety te same tematy lubią wracać co jakiś czas... i to wcale nie jest tak, że z uporem maniaka drążę jakiś temat i eksploatuję go do granic możliwości - nie... cholera, to się samo dzieje, kolory ciągle te same wchodzą mi w ręce, jeśli oglądam papiery, pasmanterię - widzę tylko "TE" kolory i "TE" dodatki... zgroza! I co gorsza... ciągle mam nowe pomysły co jeszcze mogłabym zrobić w tej konwencji... i aż żal ich nie wykorzystać! I tak 3/4 z nich umyka...
Tym razem szystko zaczęło się niewinnie - od piosenki zasłyszanej na jednym z blogów...potem nocne surfowanie po youtubie , jak to miewamy w zwyczaju po godzinie 23.00... i wpadałam jak śliwka w kompot. Wciągnęło mnie, pochłonęło, przeżuło... ale jeszcze ciągle nie chce wypluć!
Tak wiec gotyk... ale jak zwykle "po mojemu" - nie klasyczny, strzelisty, ale ten koronkowo - pajęczy, trącący z lekka Timem Burtonem, koszulą nocną z falbanką, bladą cerą i cieniami na ścianie. Dramatyzm z beznadziejnym romantyzmem i odrobiną groteski. I od razu krew szybciej krąży w żyłach :)
Z góry przepraszam za ilość pokazanych dupereli. Zapewniam jednak, że to i tak nie wszystko. Staram się Was oszczędzić - po co tak od razu bić po oczach obrazem swojego upadku? ;)
Something's happened to me recently - it lal started with a song which I've heard somewhere on the blogs - then I looked through YouTube, I searched through my old CD's...and now I'm stucked! I got into this gothic - like mood, with all the laces, dark colours, gauze and flowers filled with gems. I see these colurs everywhere, I only buy these papers and embelishments - I've got loads of ideas to realise, but no time to do it. So here they are - a part of my latest production - a bit dramatic, a bit romantic, a bilt Burton's like nad humorous - "my" gothic style...I love it :) And that's not all of course:)
First - the magnets:
Magnesy - Pierwszy powędrował do pewnej boskiej kobiety:)
Ufff... udawajmy, że ze mną wszystko pod kontrolą, ok?
to jeszcze kartka na dobitkę... Chyba nawet udana:)
And now a card - I even like it :)
This is also my entry for ArtyGrirlz Challenge - Flowers:)
To na dzisiaj koniec... choć z drugiej strony od razu się przyznaję, że jutro pokażę coś większego :) Konkretnie - jeden z dwóch większych projektów w tej "pomrocznej" stylistyce... na pocieszenie wszystkim zdegustowanym i znudzonym odwiedzającym pozostaje mi tylko argument, że na pewno niedługo skończy mi się gaza i kawa.
Dziękuję tym, którzy dotrwali aż do tego momentu:)
:*
Każdemu zdarza się czasem wpaść w ciąg - i to ciąg dość porywający, wciągający, pochłaniający bez reszty... przynajmniej mam taka nadzieję:) Ja w każdym razie tak mam, że jeśli zafiksuję się na jakimś temacie - a jest mi on akurat szczególnie bliski - to potrafi mnie trzymać przez czas dłuższy - a konkretnie tak długo aż wypluję z siebie to wszystko, co mnie aktualnie dręczy i dusi. Miałam w swoim życiu już wiele takich ciągów - i co gorsza stwierdzam, że niestety te same tematy lubią wracać co jakiś czas... i to wcale nie jest tak, że z uporem maniaka drążę jakiś temat i eksploatuję go do granic możliwości - nie... cholera, to się samo dzieje, kolory ciągle te same wchodzą mi w ręce, jeśli oglądam papiery, pasmanterię - widzę tylko "TE" kolory i "TE" dodatki... zgroza! I co gorsza... ciągle mam nowe pomysły co jeszcze mogłabym zrobić w tej konwencji... i aż żal ich nie wykorzystać! I tak 3/4 z nich umyka...
Tym razem szystko zaczęło się niewinnie - od piosenki zasłyszanej na jednym z blogów...potem nocne surfowanie po youtubie , jak to miewamy w zwyczaju po godzinie 23.00... i wpadałam jak śliwka w kompot. Wciągnęło mnie, pochłonęło, przeżuło... ale jeszcze ciągle nie chce wypluć!
Tak wiec gotyk... ale jak zwykle "po mojemu" - nie klasyczny, strzelisty, ale ten koronkowo - pajęczy, trącący z lekka Timem Burtonem, koszulą nocną z falbanką, bladą cerą i cieniami na ścianie. Dramatyzm z beznadziejnym romantyzmem i odrobiną groteski. I od razu krew szybciej krąży w żyłach :)
Z góry przepraszam za ilość pokazanych dupereli. Zapewniam jednak, że to i tak nie wszystko. Staram się Was oszczędzić - po co tak od razu bić po oczach obrazem swojego upadku? ;)
Something's happened to me recently - it lal started with a song which I've heard somewhere on the blogs - then I looked through YouTube, I searched through my old CD's...and now I'm stucked! I got into this gothic - like mood, with all the laces, dark colours, gauze and flowers filled with gems. I see these colurs everywhere, I only buy these papers and embelishments - I've got loads of ideas to realise, but no time to do it. So here they are - a part of my latest production - a bit dramatic, a bit romantic, a bilt Burton's like nad humorous - "my" gothic style...I love it :) And that's not all of course:)
First - the magnets:
Magnesy - Pierwszy powędrował do pewnej boskiej kobiety:)
Ufff... udawajmy, że ze mną wszystko pod kontrolą, ok?
to jeszcze kartka na dobitkę... Chyba nawet udana:)
And now a card - I even like it :)
This is also my entry for ArtyGrirlz Challenge - Flowers:)
To na dzisiaj koniec... choć z drugiej strony od razu się przyznaję, że jutro pokażę coś większego :) Konkretnie - jeden z dwóch większych projektów w tej "pomrocznej" stylistyce... na pocieszenie wszystkim zdegustowanym i znudzonym odwiedzającym pozostaje mi tylko argument, że na pewno niedługo skończy mi się gaza i kawa.
Dziękuję tym, którzy dotrwali aż do tego momentu:)
:*
Sunday, 8 February 2009
Kartki Simonowe - Cards for Simon
Ciężki weekend nieoczekiwanie zamienił się w dłuuuugi , ale bardzo przyjemny weekend. Oby więcej takich pozytywnych zaskoczeń :)
Żeby zapobiec totalnym zaległościom pokazuję kartki, które powstały już blisko 2 tygodnie temu, ale ciągle czekały na dobre światło albo na swoja kolej na opublikowanie:)
Wszystkie 3 powstały jako moja próba walki zestawem stempli od Simona , a konkretnie zestawem kwiatowym "Hello flowers".
Today I'd like to show my ideas for the cards with Simon Says Stamp stamps set "Hello flowers" - I've made them about two weeks ago - and now I'm showing them all - two pink, one green and one...greenish?
Na początek dwie różowe:
i druga:
Potem z różu przerzuciłam się na zieleń:
a na koniec kartka - cardlift z łańcuszka forumowego:) To chyba jedyna motywacja, żebym pokartkowała choć troszkę :)
I tym optymistycznym akcentem dzisiaj kończę - żeby nie zanudzić, bo i tak już ostatnio dużo moich wytworów na blogu. Dziękuję, że do mnie zaglądacie :*
And that's all for today - best wishes to you all - and thanks for visiting me :)
edit:
A na Craftowie - wielka niespodzianka - pierwszy portret scrapowej gwiazdy z zagranicy - Scrapperlicious - zapraszamy!
Żeby zapobiec totalnym zaległościom pokazuję kartki, które powstały już blisko 2 tygodnie temu, ale ciągle czekały na dobre światło albo na swoja kolej na opublikowanie:)
Wszystkie 3 powstały jako moja próba walki zestawem stempli od Simona , a konkretnie zestawem kwiatowym "Hello flowers".
Today I'd like to show my ideas for the cards with Simon Says Stamp stamps set "Hello flowers" - I've made them about two weeks ago - and now I'm showing them all - two pink, one green and one...greenish?
Na początek dwie różowe:
i druga:
Potem z różu przerzuciłam się na zieleń:
a na koniec kartka - cardlift z łańcuszka forumowego:) To chyba jedyna motywacja, żebym pokartkowała choć troszkę :)
I tym optymistycznym akcentem dzisiaj kończę - żeby nie zanudzić, bo i tak już ostatnio dużo moich wytworów na blogu. Dziękuję, że do mnie zaglądacie :*
And that's all for today - best wishes to you all - and thanks for visiting me :)
edit:
A na Craftowie - wielka niespodzianka - pierwszy portret scrapowej gwiazdy z zagranicy - Scrapperlicious - zapraszamy!
Friday, 6 February 2009
Wiosenny domek - Spring little house
Aby nie zanudzać kartkami i magnesami i mrocznymi scrapami ( czeka ich jeszcze kilka w kolejce) tym razem coś wiosennego w nastroju, mocno jak na mnie cukierkowego (choć róż jest przełamany kolorem oliwki) - wręcz beznadziejnie romantycznego... a co, każdemu się zdarza, prawda? ;)
Nie jest to ostatni drewniany domek, jaki mam w planach - w głowie kłębi mi się pomysł na kolejne domiszcze, tym razem diametralnie inne w charakterze:) Na razie - tylko w sferze planów i półproduktów:)
Zatem zapraszam - osoby wrażliwe na nadmiar słodyczy mogą zamknąć oczy:)
This little bird house is not typical for me I think - too pink and too cute, but I've made it to have some "spring feeling" in the middle of winter nad to show something different from cards, magnets and... dark layouts (yes, another one is on the way...) If ypu are too sensible to pink - just close your eyes, please:)
duża fotka -> tutaj <- big size photo
Bazą jest drewniany domek, pobejcowany na kolor oliwki, papiery to oczywiscie nieśmiertelne Basic Greye - tym razem seria Sugared:) Do kompletu kwiatki i listki Prima. Ufff... różowo, różowo!!!
The base is a little wooden house - painted and altered with BG Sugared papers. I also added some Prima flowers and dew drops:) Pink!!!
Domek powędrował do Trendymanii - i tam czeka na lepsze czasy:)
I tym paskudnie różowym akcentem chwilowo zakończę... czeka mnie bardzo ciężki dzień, i niemniej ciężki weekend:/ Jeśli ktoś kiedyś zaproponuje wam pracę w nietypowych godzinach i dniach tygodnia - przemyślcie to dokładnie ;/ Zgroza.
Now that's all for today - I'm having a relly hard weekend this week - my working days and working hours are a bit shocking...:/ Maybe I should rething some elements of my life;/
:*
P.S. A na Craftowie - jak widać obok po prawej - całkiem pachnąca nowoscią Tematownia - zapraszam!
Nie jest to ostatni drewniany domek, jaki mam w planach - w głowie kłębi mi się pomysł na kolejne domiszcze, tym razem diametralnie inne w charakterze:) Na razie - tylko w sferze planów i półproduktów:)
Zatem zapraszam - osoby wrażliwe na nadmiar słodyczy mogą zamknąć oczy:)
This little bird house is not typical for me I think - too pink and too cute, but I've made it to have some "spring feeling" in the middle of winter nad to show something different from cards, magnets and... dark layouts (yes, another one is on the way...) If ypu are too sensible to pink - just close your eyes, please:)
duża fotka -> tutaj <- big size photo
Bazą jest drewniany domek, pobejcowany na kolor oliwki, papiery to oczywiscie nieśmiertelne Basic Greye - tym razem seria Sugared:) Do kompletu kwiatki i listki Prima. Ufff... różowo, różowo!!!
The base is a little wooden house - painted and altered with BG Sugared papers. I also added some Prima flowers and dew drops:) Pink!!!
Domek powędrował do Trendymanii - i tam czeka na lepsze czasy:)
I tym paskudnie różowym akcentem chwilowo zakończę... czeka mnie bardzo ciężki dzień, i niemniej ciężki weekend:/ Jeśli ktoś kiedyś zaproponuje wam pracę w nietypowych godzinach i dniach tygodnia - przemyślcie to dokładnie ;/ Zgroza.
Now that's all for today - I'm having a relly hard weekend this week - my working days and working hours are a bit shocking...:/ Maybe I should rething some elements of my life;/
:*
P.S. A na Craftowie - jak widać obok po prawej - całkiem pachnąca nowoscią Tematownia - zapraszam!
Wednesday, 4 February 2009
Kartkowe zaległości... - Some last cards
Cieżkie warunki pogodowe uniemożliwiają robienie swensownych zdjęć - a i ja sama nie nadążam wrzucać ich do sieci. Dzisiaj mało gadania - za to trzy zaległe kartki. Ja na prawdę nie lubie ich robić!
Piewrsza - to cardlift , którym zapoczatkowałam jeden z forumowych łańcuszków - oryginał można zobaczyć tu.
Just a quickie today - I've got no time for anything last days... Here are some of my cards - all made last two weeks - this one is a cardlift for our forum cardlift game. Orginale card - here.
A teraz kartki, z którymi wiąże się dość zabawna historia - otóż dostałam maila z prośbą o przygotowanie prostych kartek walentynkowych do programu młodzieżowego "Przymierzalnia" który jest emitowany na jednym z kanałów Canal+ - kartek na tyle prostych, aby dało się je wykonac bez specjalistycznych narzędzi i dodatków a jednocześnie efektownych. Mile zaskoczona - przygotowałam takie dwie karteluchy (obydwie okrrropnie słodkie) i potem z jedną nich miałam przygotować na wizji - taki minikursik walentynkowy:
i druga:
Koniec końców w czwartek odbyło sie nagranie a w sobotę 31.01 - była emisja programu. Cały proces przygotowania oraz same kartki zaistniały na szerokich wodach telewzyjnych :) Samo nagranie wspominam bardzo przyjemnie - wspaniała przygoda i przemili, życzliwi ludzie:)
Niestety z racji bycia stworzeniem nietelewizyjnym - nie dane mi jest ocenić moje dokonania - więc nawet nie wiem jak wypadłyśmy - ja i karteluchy:) Może kiedyś...
Kartki powędowały do galerii internetowych - których bannerki widać obok - zapraszam!
These two cute and romantic cards were prepared for a very nice project - I was asked to create a simple valentine card during a TV programme for the teenagers - it was great fun and incredible experience! I'haven't seen the programme though... shame! I hope I wasn't hopeless ;P
Piewrsza - to cardlift , którym zapoczatkowałam jeden z forumowych łańcuszków - oryginał można zobaczyć tu.
Just a quickie today - I've got no time for anything last days... Here are some of my cards - all made last two weeks - this one is a cardlift for our forum cardlift game. Orginale card - here.
A teraz kartki, z którymi wiąże się dość zabawna historia - otóż dostałam maila z prośbą o przygotowanie prostych kartek walentynkowych do programu młodzieżowego "Przymierzalnia" który jest emitowany na jednym z kanałów Canal+ - kartek na tyle prostych, aby dało się je wykonac bez specjalistycznych narzędzi i dodatków a jednocześnie efektownych. Mile zaskoczona - przygotowałam takie dwie karteluchy (obydwie okrrropnie słodkie) i potem z jedną nich miałam przygotować na wizji - taki minikursik walentynkowy:
i druga:
Koniec końców w czwartek odbyło sie nagranie a w sobotę 31.01 - była emisja programu. Cały proces przygotowania oraz same kartki zaistniały na szerokich wodach telewzyjnych :) Samo nagranie wspominam bardzo przyjemnie - wspaniała przygoda i przemili, życzliwi ludzie:)
Niestety z racji bycia stworzeniem nietelewizyjnym - nie dane mi jest ocenić moje dokonania - więc nawet nie wiem jak wypadłyśmy - ja i karteluchy:) Może kiedyś...
Kartki powędowały do galerii internetowych - których bannerki widać obok - zapraszam!
These two cute and romantic cards were prepared for a very nice project - I was asked to create a simple valentine card during a TV programme for the teenagers - it was great fun and incredible experience! I'haven't seen the programme though... shame! I hope I wasn't hopeless ;P
Monday, 2 February 2009
O mamo... OMG!
Właśnie dzisiaj, zupełnie niespodziewanie spotkało mnie coś mocno nieoczekiwanego - otóż, moje prace - "biała sukienka" i "spojrzenia" zostały jakimś zrządzeniem losu zauważone i... trafiły na bloga Inspirational!!! Po tym jak wstałam spod biurka z wrażenia siedzę i szczerzę się jak głupia - dziękuję , dziękuje z całego serca za to wyróżnienie :*
Today there was a grat surprise - my designs've been shown on Inspirational blog! You 've made my day - THANK YOU! :*
No i jeszcze na okrasę Oliwiaen wywołała mnie do odpowiedzi:
Zasady przyznawania nagrody:
1. Należy wymienić 5 rzeczy, od których jest się "uzależnionym", bez których nie można żyć.
2. Nagrodę przyznać kolejnym 5 osobom, których blogi lubimy, odwiedzamy.
Zatem co mi pozostaje? Zeznaję:
1. Niestety muszę przyznać, że jestem uzależniona od sieci - kompulsywnie(trudne słowo) przeglądam strony, blogi i fora w każdym możliwym momencie. Takie życie.
2. Jestem absolutnie ale to absolutnie uzależniona od herbaty - kiedy poziom krwi w teinie jest za wysoki wyłącza mi się myślenie niestety i zamieniam się w człowieka - glona :)
3. jestem także uzależniona i od ciepął domowego ogniska w postaci wspierajacego stada: Jędrka, psa i 2 papug. Bez mężowskiego ciepełka porastam pajęczynami i wieje ode mnie grozą.
4. W zwiażku z odległym miejscem pracy jestem uzależniona od furaka, bryki, zielonego karawanu czy tez po prostu samochodu - niepotrzebne skreślić...
5, w życiu Craftowym jestem uzależniona od... heh chyba widać. Metal, odpadki, złom, przedmioty które rdzeiwją, śniedzieją... ale też pięknie połyskują, mienią się, kuszą..tak tak, sroka ze mnie, sroka... :)
Powinnam teraz wyznaczyć kolejne osoby..hmmm..nie wiem kto jeszcze nie zeznawał... a może ktoś się zgłosi na ochotnika?
ściskam - orbitując na trajektorii ziemia - mars :*
Today there was a grat surprise - my designs've been shown on Inspirational blog! You 've made my day - THANK YOU! :*
No i jeszcze na okrasę Oliwiaen wywołała mnie do odpowiedzi:
Zasady przyznawania nagrody:
1. Należy wymienić 5 rzeczy, od których jest się "uzależnionym", bez których nie można żyć.
2. Nagrodę przyznać kolejnym 5 osobom, których blogi lubimy, odwiedzamy.
Zatem co mi pozostaje? Zeznaję:
1. Niestety muszę przyznać, że jestem uzależniona od sieci - kompulsywnie(trudne słowo) przeglądam strony, blogi i fora w każdym możliwym momencie. Takie życie.
2. Jestem absolutnie ale to absolutnie uzależniona od herbaty - kiedy poziom krwi w teinie jest za wysoki wyłącza mi się myślenie niestety i zamieniam się w człowieka - glona :)
3. jestem także uzależniona i od ciepął domowego ogniska w postaci wspierajacego stada: Jędrka, psa i 2 papug. Bez mężowskiego ciepełka porastam pajęczynami i wieje ode mnie grozą.
4. W zwiażku z odległym miejscem pracy jestem uzależniona od furaka, bryki, zielonego karawanu czy tez po prostu samochodu - niepotrzebne skreślić...
5, w życiu Craftowym jestem uzależniona od... heh chyba widać. Metal, odpadki, złom, przedmioty które rdzeiwją, śniedzieją... ale też pięknie połyskują, mienią się, kuszą..tak tak, sroka ze mnie, sroka... :)
Powinnam teraz wyznaczyć kolejne osoby..hmmm..nie wiem kto jeszcze nie zeznawał... a może ktoś się zgłosi na ochotnika?
ściskam - orbitując na trajektorii ziemia - mars :*
Sunday, 1 February 2009
Biała sukienka - a white dress...
Biała sukienka.
Długo głowiłam się nad wyborem tematu wyzwania - odrzuciłam wiele pomysłów, które kłębiły mi się w mózgownicy (niektórych do tej pory żałuję... awaria? klatka dla ptaków?...;P) i koniec końców rozsądek podpowiedział mi, że należy postawić na coś mniej wydumanego może, ale otwierającego drzwi również dla swobodniejszej interpretacji - i tak stanęło na "białej sukience". Pomysłów miałam kilka, na prowadzenie wysunęły się 3 - jeden zahaczający o malarstwo Sętowskiego, jeden szantowo - nostalgiczny i wreszcie ten, który wygrał - do zobaczenia poniżej.
This is a mixed - media layout I've made for this month's challenge - "a white dress" - it was also my turn to give the topic and I tried really hard not to give something too unusual ;) I had 3 good ideas - and finally I've chosen this one:
Duże foto tutaj -bigger photo
Dlaczego tak? Odpowiedzi jest wiele... ale jeśli ktoś pamięta mój scrap małżeński z lipca, nie powinien się zębatkom specjalnie dziwić... :) Oczywiście jak zawsze wizja odbiegła mocno od ostatecznej formy...ale taki widać mój los - brakuje mi jeszcze techniki - pocieszam się, że się uczę i że z każdym kolejnym jest szansa na poprawę. Zbliżenia fragmentów - dla ciekawskich:
Why is it so? Well if you remember my July's wedding layout you'll see why clock's parts - gears and others are in my opinion ideal for this topic :) And again - I'm not as happy with this LO as I;d like to be - I still need to learn a lot...well... So here are some details:
Bazą jest blejtram o formacie 20x20 cm - mała powierzchnia jak na mnie, ale z drugiej strony - wystarczająca. Tło wyklejone jest bibułkami, pomalowane akrylówkami. Ściany "domów" to tektura, stara książka i sprej kawowy poparty tuszami Distress. Distressami także malowałam majteczki zawieszone na sznurze do prania. Sama sukienka - wielowarstwowa, bibułkowo - gazowo - falbankowa z kwiatkami, koralikami i nieodłącznymi zębatkami. Stemple sa są wyembossingowane pudrem TH, kwiatki pociagnięte delikatnie brokatem. Do tego minimalna ilość mgiełki i tuszów alkoholowych w kolorze krwistym.
The base is 20x20 cm canvas, with a tissue - made background, painted with some acrylic and Distress inks. All what you see here are: paper, old book's sheets, acrylic paint, gase, prima flowers, gems, embossed stamps, dew drops, buttons, TH stickles a bit of alcohol inks and glimmer mist - and some gears of course.
Zatem sakramentalne pytanie - co sądzicie? So - what is your opinion?
A jako bonus załączę szantę "biała sukienka" - taki szlagier sprzed lat... co prawda nie pociągnęłam tego pomysłu, ale też był niezły... :)
P.S. Zapraszam na Craftowo - kursik:)
Długo głowiłam się nad wyborem tematu wyzwania - odrzuciłam wiele pomysłów, które kłębiły mi się w mózgownicy (niektórych do tej pory żałuję... awaria? klatka dla ptaków?...;P) i koniec końców rozsądek podpowiedział mi, że należy postawić na coś mniej wydumanego może, ale otwierającego drzwi również dla swobodniejszej interpretacji - i tak stanęło na "białej sukience". Pomysłów miałam kilka, na prowadzenie wysunęły się 3 - jeden zahaczający o malarstwo Sętowskiego, jeden szantowo - nostalgiczny i wreszcie ten, który wygrał - do zobaczenia poniżej.
This is a mixed - media layout I've made for this month's challenge - "a white dress" - it was also my turn to give the topic and I tried really hard not to give something too unusual ;) I had 3 good ideas - and finally I've chosen this one:
Duże foto tutaj -bigger photo
Dlaczego tak? Odpowiedzi jest wiele... ale jeśli ktoś pamięta mój scrap małżeński z lipca, nie powinien się zębatkom specjalnie dziwić... :) Oczywiście jak zawsze wizja odbiegła mocno od ostatecznej formy...ale taki widać mój los - brakuje mi jeszcze techniki - pocieszam się, że się uczę i że z każdym kolejnym jest szansa na poprawę. Zbliżenia fragmentów - dla ciekawskich:
Why is it so? Well if you remember my July's wedding layout you'll see why clock's parts - gears and others are in my opinion ideal for this topic :) And again - I'm not as happy with this LO as I;d like to be - I still need to learn a lot...well... So here are some details:
Bazą jest blejtram o formacie 20x20 cm - mała powierzchnia jak na mnie, ale z drugiej strony - wystarczająca. Tło wyklejone jest bibułkami, pomalowane akrylówkami. Ściany "domów" to tektura, stara książka i sprej kawowy poparty tuszami Distress. Distressami także malowałam majteczki zawieszone na sznurze do prania. Sama sukienka - wielowarstwowa, bibułkowo - gazowo - falbankowa z kwiatkami, koralikami i nieodłącznymi zębatkami. Stemple sa są wyembossingowane pudrem TH, kwiatki pociagnięte delikatnie brokatem. Do tego minimalna ilość mgiełki i tuszów alkoholowych w kolorze krwistym.
The base is 20x20 cm canvas, with a tissue - made background, painted with some acrylic and Distress inks. All what you see here are: paper, old book's sheets, acrylic paint, gase, prima flowers, gems, embossed stamps, dew drops, buttons, TH stickles a bit of alcohol inks and glimmer mist - and some gears of course.
Zatem sakramentalne pytanie - co sądzicie? So - what is your opinion?
A jako bonus załączę szantę "biała sukienka" - taki szlagier sprzed lat... co prawda nie pociągnęłam tego pomysłu, ale też był niezły... :)
P.S. Zapraszam na Craftowo - kursik:)
Subscribe to:
Posts (Atom)