Niby próbujemy się jej nie dawać, ale wcale nie jest to łatwe - na przykład wczoraj zwaliła mnie z nóg i w zasadzie poza absolutnym minimum nie było mnie stać na nic :(
W gruncie rzeczy wykończył mnie ten świąteczny weekend - spędzony w gronie przyjaciół :* a potem okraszony wielogodzinnym rajdem po warszawskich cmentarzach. Teraz głowa do góry i pchamy ten wózek!
W sobotę warsztaty w Markach, pierwsze w tym sezonie - a niedziela, niedziela będzie dla NAS :) Mam na warsztacie kilka projektów, kilka kłębi się w głowie i czeka na swoją kolej - miedzy innymi zbliża się czas publikacji pierwszych prac dla Tattered Angels, ale nie tylko :)
Autumn is here and it is holding us tightly - like yesterday when it made me just stay in bed without energy to do anything creative. We had a realy mad weekend - visiting friends and then our familys' graves, situaded on three different graveyards.
Now it is time to shape up and go on. I've got some projects in pgogress - some for Tattered Angels, and some not. I hope to share them with you soon :)
Tymczasem - stara praca, jeszcze z wakacji - obraz mojej walki z mapkowa i papierową materią :)
W roli głównej - Hania, moja rodzicielka.
This time I want to share an older layout, made this Summer - the evidence of my struggling with a sketch and paper set. On the photo - my Mom, Hania :)
Ściskam mocno, jesiennie... :*
Big, autumn hugs to you :*
Big, autumn hugs to you :*
6 comments:
Ślicznota! To swoją drogą żadna nowość;-) Już się nie mogę doczekać warsztatów w sobotę :-)
Ale ta Twoja Mamina to fajska kobitka .. takie sprawia wrażenie
A jesiennie też może być przyjemnie... przesyłam pozytywne wibracje
to była ja Costa ( znowu zapomniałam hasła )
Weekend wykończył?! Żartujesz chyba ;)
J'adore la mise en page ! Vos fleurs sont magnifiques , les avez -vous confectionné ?
corinne de france
przeszycia fantastyczne!:))))
Kocham przeszycia... ;)
Piękny scrap!!!
:*
Post a Comment