Kiedy tylko dostałam w prezencie tę
płytę główną od razu wiedziałam, że musi zostać użyta. Jej uroda zachwyciła mnie - badałam wzrokiem niezliczone labirynty połączeń, zachęcające wypukłości kostek i obłe kształty oporników.
Było w niej piękno - industrialne, elektroniczne - ale piękno.
Inspiracją do wzięcia jej na warsztat stal się temat zaproponowany przez
Creative Therapy - "Art saves" czyli zbawcza moc sztuki, który miał nam pomóc w odsłonięciu zakamarków naszych dusz i zastanowieniu się czym jest dla mnie to, co robię. Szczerze zachęca do zapoznania się z koncepcjami innych pań -
o tutaj - piękna różnorodność prac i historii! Tak się składa, że w tym tygodniu Creative Therapy zostało zaproszone w gościnę do
CRESCENDOh - więc i tam pozwolę sobie Was zaprosić w odwiedziny:)
When I saw this motherboard I saw beauty in it - labirynth of paths, interesting square elements, round objects... it was kind of industrial beauty I really liked, so when on Creative Therapy we got a topic "How has art saved you? " I knew I had to alter this unusual item.
It's full of meanings to me - it represents my feeling of freedom during creating process and it shows a lot about who I am and what do I like.
You can read my full "art saves" story here - and I have to add that Creative Therapy team members will be curating at CRESCENDOh, so feel free to visit and have a look:)
Jak to więc z tą Sztuką jest?
Długa historia.
Po pierwsze zawsze wzbraniałam się przed nazywaniem tego, co tworzę sztuką - nie bardzo przechodzi mi to przez gardło, choć podświadomie czuję, że sztuka jest pojęciem tak względnym , relatywnym, że naprawdę możliwe jest, że zdarza mi się o nią otrzeć boczkiem od czasu do czasu. "Tworzenie" wydaje się słowem bezpieczniejszym, bardziej oswojonym i na miejscu:)
Na udział w tym wyzwaniu się jednak zdecydowałam, bo idea "zbawczej mocy sztuki" wydaje się mi bardzo bliska i doskonale odnosząca się do mojej sytuacji. Twórczość uratowała mnie kiedyś - przed smutkiem, zagubieniem i przed bezczynnością, wtedy, kiedy musiałam przymusowo przebywać w domu na zwolnieniu ... i na całe szczęście miałam możliwość dużo chłonąć i przemyśliwać. Z kilku powodów był to moment zwrotny w moim życiu i szczerze dziękuję tym, którzy byli wtedy ze mną :*
Sztuka jest moim ratunkiem teraz: wytchnieniem po pracy, odskocznią od codzienności, radością i kanalizacją emocji. Daje mi chwile, kiedy zapominam o świecie, głowa pracuje intensywnie, ręce przekładają, malują, kleją... nie umiem już przestać, po dużej części dzieje się TO poza mną i jest integralna częścią mojego życia. Na razie nie widzę swojej drogi bez Tworzenia.
Praca, która widać poniżej jest projekcja tego, co nosze w sobie - wiele w niej symboliki, która sama po części sobie dotychczas wytworzyłam licząc na to, że jednak będzie dość uniwersalna. Myślę, że przesłanie jest widoczne i proste - sztuka to wolność, a wolność jest niczym innym jak stanem umysłu. Jest tam sporo zębatek i mechanizmów - ucieleśnienie procesu, energii i uczuć, są kwiatki stanowiące elementy delikatnej natury pośród tego żelastwa i oczywiscie jest ćma, mój symbol najulubieńszy i najdoskonalsza przenośnia opisujaca mnie samą... a to naprawdę nie wszystko...:)
Miłego oglądania:)
Materiały: Płyta główna komputera, gaza, koronki, guziki i wszelaki intrygująco wyglądające elementy - między innymi gipsowe serduszko, sznurki, suszona ćma, metalowe śmieci. i scrapowe dodatki, tusze w sprayu i pasta strukturalna.
Supplies: Motherboard, inks, sprays, molding paste and different, random objects from my stash - includnig buttons, trings, metal objects and a dry moth. All coloured with inks and sprays.
:) Ściskam po weekendzie z zatopionego już lekka Gocławia - i życzę kreatywnego tygodnia!
Hugs to you all visiting me - have a great, creative week!