Dokładnie tydzień temu, na mechatym, fioletowym dywanie...
pamiętam i dziękuję :*
I've created thic layout last Saturday laying on the soft, violet carpet at Mamami's place. I still remember and I say - thank you :*
Na zdjęciu - Mamami i Maja:)
duża fotencja - tutaj:) <- big photo
Materiały - w całosci zapewnione przez Mamami. Z tego co pamietam - papiery Basic Grey Stella Ruby, Kwiaty prima, ćwieki - gwoździe i śrubki, koronka, tektura oraz kształtki tekturowe. Tusze - Cat's Eye. Plastikow kwiatki.
Mam nadzieję że spodobał się - i obdarowanej -:* i Wam, zaglądającym na tego bloga. Dziękuję za odwiedziny i ściskam każdego z osobna.
Thank you so much for visiting me :)
Strony
▼
Saturday, 28 March 2009
Thursday, 26 March 2009
Morsko dla Gulki - For Gulka
Tym razem na wyzwaniu na Craftowie mierzyłyśmy się wszystkie z fotografią zaproponowaną przez Gulkę...moimi skojarzeniami były piaskowe kolory, koronki - przypominające grzywki na marskich falach. Tak powstał ten piaskowożółty scrapek. Choć nie przepadam za tym kolorem, uważam, że taka "plażowa" kolorystyka był jak najbardziej na miejscu...
I've made this layout for our photo challenge on Craftowo blog - this time the theme was given by Gulka. The sea waves brought to my mind the image of laces and warm sand yellow colours, which are not my favourite, but they suit the theme perfectly.
big photo - duża fotka...
Papiery i literki - Basic Grey Porcelain, kwaity Prima, nity, maski Heidi Swapp, Tusze Distress.
Papers and letters :Basic Grey Porcelain, Prima flowers, eyelets, Heidi Swapp Masks, Distress Inks. The other layouts you can see of course on Craftowo - enjoy:)
Pozostałe prace do obejrzenia oczywiscie na blogu Craftowo - zapraszam!
A dziś w Warszawie słońce!!! Ściskam wszystkich!
I've made this layout for our photo challenge on Craftowo blog - this time the theme was given by Gulka. The sea waves brought to my mind the image of laces and warm sand yellow colours, which are not my favourite, but they suit the theme perfectly.
big photo - duża fotka...
Papiery i literki - Basic Grey Porcelain, kwaity Prima, nity, maski Heidi Swapp, Tusze Distress.
Papers and letters :Basic Grey Porcelain, Prima flowers, eyelets, Heidi Swapp Masks, Distress Inks. The other layouts you can see of course on Craftowo - enjoy:)
Pozostałe prace do obejrzenia oczywiscie na blogu Craftowo - zapraszam!
A dziś w Warszawie słońce!!! Ściskam wszystkich!
Tuesday, 24 March 2009
Trasa Kraków - Oświęcim - Kraków
Po przemiłym, pełnym wrażeń i przemiłych spotkań zjeździe krakowskim, za który jeszcze raz dziękuję jego głównym siłom napędowym i organizatorkom - Brydzi i Nowalince, odbyła się część mniej oficjalna...spacer po zimnym i wietrznym Krakowie oraz dość niespodziewana, bo w sumie nieplanowana nocna wizyta u Mamami, która przyjęła nas, dobra dusza pod swój gościnny dach...
Ten wieczór trudno mi będzie zapomnieć - działo się wiele dobrego - wszechogarniający klimat marności przełamywany nocnymi, dość zresztą marnymi warsztatami na dywanie w scrapowni, marnymi zdjęciami przy już zdecydowanie mniej marnej ścianie... Marność nad marnościami i wszystko marność, jak mówi pismo...;P Jeśli jeszcze ktoś zie zastanawia o co chodzi, to "marny" to słowo klucz do całego wieczoru...i konia z rzędem temu, kto pamięta dlaczego :D
Ja ze swojej strony serdecznie dziękuję za wspaniałą podróż pełną miłych rozmów, wspomnień i doskonałej zabawy oraz za ten wieczór - całej dość marnej ekipie w składzie: KariKara, Agnieszka-Anna i Mamami - za przeganianie śmiechem wszystkiego co złe, za rozładowywanie negatywnych energii krążących gdzieś i kłębiących się wokół, odganianie smutków żartem, zabawą i ciepłem, które w każdej z nas przecież siedzi... za tak, które znaczy tak, nie, które znaczy nie i nie wiem, które też znaczy to co powinno. Za zdrowy rozsądek podczas pozimowego zamętu:) I za to, że czuję, że ciągle warto... bo przecież warto?
Zatem..sesja zdjęciowa ...moje umiejętności są dość...no właśnie..marne...:)
Kari, AA i boski owczy kubek...
Oraz lata 80-te w wydaniu modelek z fryzem a'la David B.
Oraz Marna ekipa okiem i obiektywem KariKary:
Marne lata 80-te w natarciu:) Projekt - KariKary, oczywiscie:)
Jeszcze raz dziękuję za ta wielką dawkę optymizmu - i pozdrawiam wszystkie wspaniałe babeczki, które spotkałam w ten weekend - dla takich chwil się żyje:*
A moja pracka, która powstała na mechatym Mamamiowym dywanie - już niebawem:)
Ten wieczór trudno mi będzie zapomnieć - działo się wiele dobrego - wszechogarniający klimat marności przełamywany nocnymi, dość zresztą marnymi warsztatami na dywanie w scrapowni, marnymi zdjęciami przy już zdecydowanie mniej marnej ścianie... Marność nad marnościami i wszystko marność, jak mówi pismo...;P Jeśli jeszcze ktoś zie zastanawia o co chodzi, to "marny" to słowo klucz do całego wieczoru...i konia z rzędem temu, kto pamięta dlaczego :D
Ja ze swojej strony serdecznie dziękuję za wspaniałą podróż pełną miłych rozmów, wspomnień i doskonałej zabawy oraz za ten wieczór - całej dość marnej ekipie w składzie: KariKara, Agnieszka-Anna i Mamami - za przeganianie śmiechem wszystkiego co złe, za rozładowywanie negatywnych energii krążących gdzieś i kłębiących się wokół, odganianie smutków żartem, zabawą i ciepłem, które w każdej z nas przecież siedzi... za tak, które znaczy tak, nie, które znaczy nie i nie wiem, które też znaczy to co powinno. Za zdrowy rozsądek podczas pozimowego zamętu:) I za to, że czuję, że ciągle warto... bo przecież warto?
Zatem..sesja zdjęciowa ...moje umiejętności są dość...no właśnie..marne...:)
Kari, AA i boski owczy kubek...
Oraz lata 80-te w wydaniu modelek z fryzem a'la David B.
Oraz Marna ekipa okiem i obiektywem KariKary:
Marne lata 80-te w natarciu:) Projekt - KariKary, oczywiscie:)
Jeszcze raz dziękuję za ta wielką dawkę optymizmu - i pozdrawiam wszystkie wspaniałe babeczki, które spotkałam w ten weekend - dla takich chwil się żyje:*
A moja pracka, która powstała na mechatym Mamamiowym dywanie - już niebawem:)
Monday, 23 March 2009
21 marca - Kraków...:)
Wiosnę trzeba witać godnie - a najlepiej w towarzystwie :)
Bardzo było mi miło, kiedy okazało się, że organizowane w Krakowie spotkanie otwierające sezon wiosenny w scrapowaniu ma stać się też i moim udziałem:) Co nam pozostało? Zwarta grupa pod wezwaniem warszawsko - gdańskim ruszyła w kolejową podroż w kierunku Krakowa, aby spotkać te, dawno nie widziane, albo poznać te, których się jeszcze nie widziało :) Serdecznie za to dziękuję - pozdrawiam wszystkie i każda z osobna i m am nadzieję na kolejne spotaknie w jeszcze szerszym gronie:)
Dzień na pewno będzie trudny do zapomnienia... to kilka fotek - całość zestawu można zobaczyć o tutaj:)
Idziemy na miejsce spotkania...
A na rynku...
Bardzo było mi miło, kiedy okazało się, że organizowane w Krakowie spotkanie otwierające sezon wiosenny w scrapowaniu ma stać się też i moim udziałem:) Co nam pozostało? Zwarta grupa pod wezwaniem warszawsko - gdańskim ruszyła w kolejową podroż w kierunku Krakowa, aby spotkać te, dawno nie widziane, albo poznać te, których się jeszcze nie widziało :) Serdecznie za to dziękuję - pozdrawiam wszystkie i każda z osobna i m am nadzieję na kolejne spotaknie w jeszcze szerszym gronie:)
Dzień na pewno będzie trudny do zapomnienia... to kilka fotek - całość zestawu można zobaczyć o tutaj:)
Idziemy na miejsce spotkania...
A na rynku...
Sesje przed ciut ciemnym miejscem spotkania... Jaśminowa..:*
I z Nowalinką...i... coraz więcej nas...
I na zakończenie jeszcze: Nowalinka, Jaśminowa, Mamami, Gizmo i Truskawka...
I z Nowalinką...i... coraz więcej nas...
Niektórzy się chowali za aparatami... albo za innymi:)
Wpadł też przypadkiem pewien pan z Brackiej...
I na zakończenie jeszcze: Nowalinka, Jaśminowa, Mamami, Gizmo i Truskawka...
To jeszcze nie koniec...kilka fotek - już - pozlotowych pojawi się niebawem:)
Raz jeszcze dziękuję i zapraszam do innych relacji - u Nowalinki, KariKary...
Raz jeszcze dziękuję i zapraszam do innych relacji - u Nowalinki, KariKary...
Friday, 20 March 2009
Burza - liftujemy AA
Lift z tej pracy AA, który zaproponowała KariKara to było wyzwanie i trudne i łatwe - łatwe - bo przyjemnie liftuje się prace, które ci się podobają...a trudne, bo ładunek emocjonalny tego scrapa, jego klimat - były absolutnie dla mnie nie do odtworzenia przy mojej gamie zasobów. Pierwszym, podstawowym problemem był brak zdjęć...
Zebrałam się zatem w sobie i postanowiłam parę spraw postawić na głowie - to znaczy kolorystykę, i treść - w zasadzie można powiedzieć że pozostał ładunek emocjonalny i układ, oraz po większej części użyte środki...:)
Ciekawa jestem - sadzicie, ze się udało?
This is a lift of this amazing layout created by Agnieszka-Anna - it wasn't easy as there is a lot of emotions, dark climate and unique elements - but I tried as much as I could... - here is my interpretation:
duża fotka - tutaj
Środki użyte:
duża gama stempli firm prima, tim holtz, heidi swapp, do tego tusze alkoholowe i tusze distress. Dodatki metalowe typu nity i elementy zegarkowe. Do tego rubonsy i maski tima holtza.
Więcej pisać nie będę, bo nastrój mam taki, że bez siekiery nie podchodź.
Słońca mi trzeba!
Zebrałam się zatem w sobie i postanowiłam parę spraw postawić na głowie - to znaczy kolorystykę, i treść - w zasadzie można powiedzieć że pozostał ładunek emocjonalny i układ, oraz po większej części użyte środki...:)
Ciekawa jestem - sadzicie, ze się udało?
This is a lift of this amazing layout created by Agnieszka-Anna - it wasn't easy as there is a lot of emotions, dark climate and unique elements - but I tried as much as I could... - here is my interpretation:
duża fotka - tutaj
Środki użyte:
duża gama stempli firm prima, tim holtz, heidi swapp, do tego tusze alkoholowe i tusze distress. Dodatki metalowe typu nity i elementy zegarkowe. Do tego rubonsy i maski tima holtza.
Więcej pisać nie będę, bo nastrój mam taki, że bez siekiery nie podchodź.
Słońca mi trzeba!
Wednesday, 18 March 2009
Czekając na wiosnę - waiting for the spring...
Czekam na wiosnę...
no czekam... i skoro czekam to powstała papierowa wersja albumiku alkoholowego. Bo tak.
30 x30 cm oczywiście.
I'm waiting for the spring...do there is a paper version of my acrylic&alcohol album.
Just becouse...
a tutaj duża fotka.. - here is a bigger version
no czekam... i skoro czekam to powstała papierowa wersja albumiku alkoholowego. Bo tak.
30 x30 cm oczywiście.
I'm waiting for the spring...do there is a paper version of my acrylic&alcohol album.
Just becouse...
a tutaj duża fotka.. - here is a bigger version
A na koniec... tak wiosennie:
Monday, 16 March 2009
Uśmiech mojej babci... - my grandma's smile
Zdjęcie to zrobiłam już kilka miesięcy temu, podczas jednego z rodzinnych spotkań.
Babcia Helenka ma na na nim taki spokojny, a zarazem dość filuterny uśmiech - szczerze mówiąc to chyba jedno z jej najciekawszych zdjęć z ostatnich kilku lat. Wywołane czekało na swoją kolej - a ta nadeszła razem z wyzwaniem "Smile" które Fryne rzuciła jako guest designer na blogu wyznaniowym ArtyGirlz. Takiej okazji absolutnie nie mogłam przepuscić - po pierwsze, zdjecie pasuje jak ulał, po drugie nie wziąć udziału w rzuconym przez kumpelę na blogu zagranicznym - toż to grzech:)
Powstał więc scrap pełnowymiarowy - jak to zawsze u mnie - w zamyśle cały w babcinym stylu w spokojnej kolorystyce papierów K&Company Blue Awning.
big photo
I've made this photo a few months ago and this is one of the best of my grandma Helena's photos from the last few years. I love her warm smile here, her shiny, happy eyes:) The photo was waiting for the right time till now - Fryne gave a great challenge on the ArtyGirlz Challenge blog - "Smile" - so as I promised to her this is my entry. All in calm colours, distressed, ined, torn - I took K&Companyn Blue Awning papers. Hope you like it - I had great time working with it :) hugs:*
i na koniec półprofil jeszcze pokażę;)
ściskam mocno - i czekam na wiosnę :)
Babcia Helenka ma na na nim taki spokojny, a zarazem dość filuterny uśmiech - szczerze mówiąc to chyba jedno z jej najciekawszych zdjęć z ostatnich kilku lat. Wywołane czekało na swoją kolej - a ta nadeszła razem z wyzwaniem "Smile" które Fryne rzuciła jako guest designer na blogu wyznaniowym ArtyGirlz. Takiej okazji absolutnie nie mogłam przepuscić - po pierwsze, zdjecie pasuje jak ulał, po drugie nie wziąć udziału w rzuconym przez kumpelę na blogu zagranicznym - toż to grzech:)
Powstał więc scrap pełnowymiarowy - jak to zawsze u mnie - w zamyśle cały w babcinym stylu w spokojnej kolorystyce papierów K&Company Blue Awning.
big photo
I've made this photo a few months ago and this is one of the best of my grandma Helena's photos from the last few years. I love her warm smile here, her shiny, happy eyes:) The photo was waiting for the right time till now - Fryne gave a great challenge on the ArtyGirlz Challenge blog - "Smile" - so as I promised to her this is my entry. All in calm colours, distressed, ined, torn - I took K&Companyn Blue Awning papers. Hope you like it - I had great time working with it :) hugs:*
i na koniec półprofil jeszcze pokażę;)
ściskam mocno - i czekam na wiosnę :)
Saturday, 14 March 2009
Finn - warsztatowo - startujemy!
Cieszę się bardzo, że udało mi się dopiąć kilka spraw i od końca marca zaczynam nowy projekt - zajęcia z ulubionych technik, które na dobre już zagościły w moich pracach. Pewnie część z Was zauważyła mały bannerek z młotkiem po prawej stronie bloga - to oczywiście przejście do bloga roboczego, gdzie publikowane będą opisy warsztatów i przedsięwzięć, w których maczałam lub zamierzam maczać palce.
Jakie zatem zajęcia mam do zaproponowania?
Po pierwsze cyklicznie odbywające się w Mareckim Ośrodku Kultury Warsztaty Rękodzieła, gdzie relaksujemy się w piątkowe wieczory przy craftowym stole wprawiając się podstawowych technikach rękodzielniczych.
A poza tym? Moja miłość. Techniki grunge, mixed-media, vintage - czyli tuszowanie, gniecenie , szarpanie, malowanie, nitowanie, wiązanie... samo twórcze szaleństwo:) Mam nadzieję, że moje pomysły spotkają sie z pozytywnym odzewem - a prowadzenie zajęć da mi możliwość nieustannego rozwoju :)
Zapraszam zatem do zerknięcia na pachnącego jeszcze nowością bloga finn-warsztatowo - czekam na wasze opinie, podpowiedzi. Może znajdziecie tam coś dla siebie?
Jakie zatem zajęcia mam do zaproponowania?
Po pierwsze cyklicznie odbywające się w Mareckim Ośrodku Kultury Warsztaty Rękodzieła, gdzie relaksujemy się w piątkowe wieczory przy craftowym stole wprawiając się podstawowych technikach rękodzielniczych.
A poza tym? Moja miłość. Techniki grunge, mixed-media, vintage - czyli tuszowanie, gniecenie , szarpanie, malowanie, nitowanie, wiązanie... samo twórcze szaleństwo:) Mam nadzieję, że moje pomysły spotkają sie z pozytywnym odzewem - a prowadzenie zajęć da mi możliwość nieustannego rozwoju :)
Zapraszam zatem do zerknięcia na pachnącego jeszcze nowością bloga finn-warsztatowo - czekam na wasze opinie, podpowiedzi. Może znajdziecie tam coś dla siebie?
Friday, 13 March 2009
Miękkie, puchate...i zębate?
Miekkie i puchate - takie wytyczne miało wyzwanie na forum scrappassion zaproponowane przez Mamutę. Tematyka wielce obiecująca, dajca wiele możliwości... choć w niemocy ciała (nieustająco smarczę, prycham i charkam) postanowiłam jednak zmobilizowac się... i w ekspresowym tempie powstała praca o dość może zaskakującym tytule
"Miekkie, puchate... zębate"
What you see here is a challenge layout for a topc: "Soft and fluffy". My interpretation is based on the idea that my beagle is the softest and the cutest creature on earth... but she also has very big teeth and a lot of insane ideas... The layout should bring you to mind a soft, sweet in colours grandma's pillow chewed and put inside out by one of the beagle's attacks:)
Well - I want to underline - I love my dog for what she is - lovable sweetheart with a bit of a nut inside:)
Każdy, kto zna beagle wie, że nie ma nic bardziej miękkiego od biglowych ciepłych, aksamitnych uszków i mięciutkiego, mechatego pysia. Do tego łaciate, (powiedzmy, że puchate) futerko, rozbrajające spojrzenie dużych, przejmujących oczu... słowem aparycja słodziaka pod każdym wzgledem. Taaaaak...
Aparycja.
Zachowania tych przeuroczych psiaków to całkiem osobny rozdział bardzo grubej księgi. Każdy szczeniak sprawia kłopoty, jest energiczny, wesoły i psotny - czasem myślę, że beagle nie wyrasta z tej fazy nigdy :) O ile ich czasy szczenięce można by porównać z ADHD o dużym natężeniu o tyle dorosła, stateczna psia panna miewa ataki głupawki lub natarczywych niemadrych, wręcz szkodliwych pomysłów tylko od czasu do czasu... ale za to jakie!
Bilans ostatniego miesiąca - pies dorosły i stateczny: 3 nieplanowane kąpiele w jeziorku (bo pies sie zmęczył i zgrzał), 2 zjedzone piłki (tandeta...), 4 nowe dziury w kocyku (bo go kocha), jeden rozstrój żołądka po pożarciu 1/3 psiego sznura do gryzienia (bez powodu) , 2 ścierki zaciagniete do posłania - stratowane i wymemłane (bo tak), zjedzona w połowie para damskiej bielizny (wiem, to moja wina) i dwukrotne wylegiwanie się na praniu przygotowanym do załadowania do pralki (te oszałamiajace zapachy...) . Zaznaczam, że pies odbywa codziennie 3 spacery w tym przynajmniej jeden godzinny z bieganiem i zbawami.
Nie dziwimy się wcale a wcale. Kochamy naszą biglównę taką, jak jest:)
Tego scrapa dedykuję wszystkim, ktorzy uważają że te psy to przeurocze, lubiące dzieci i życie rodzinne kanapowce, które bezproblemowo zaakcptują nieruchawość, niekonsekwencję i nieudolność wychowawczą włascicieli.
W mojej intencji LO miał oddwać naturę naszej Irychy: słodka do bólu, przeurocza a przy tym nieobliczalna. Kolorystyka scrapa (BG Porcelain) to nic innego jak prost skojarzenie: ukochana babcina poduszka w kwiaty - rozdarta, objedzona, z wyprutymi na zewnatrz poduszkowymi flaczkami (stąd ta rozdarta, wychodząca zesząd gaza).
Cała Ira:)
Pozdrawiamy serdecznie:*
"Miekkie, puchate... zębate"
What you see here is a challenge layout for a topc: "Soft and fluffy". My interpretation is based on the idea that my beagle is the softest and the cutest creature on earth... but she also has very big teeth and a lot of insane ideas... The layout should bring you to mind a soft, sweet in colours grandma's pillow chewed and put inside out by one of the beagle's attacks:)
Well - I want to underline - I love my dog for what she is - lovable sweetheart with a bit of a nut inside:)
Każdy, kto zna beagle wie, że nie ma nic bardziej miękkiego od biglowych ciepłych, aksamitnych uszków i mięciutkiego, mechatego pysia. Do tego łaciate, (powiedzmy, że puchate) futerko, rozbrajające spojrzenie dużych, przejmujących oczu... słowem aparycja słodziaka pod każdym wzgledem. Taaaaak...
Aparycja.
Zachowania tych przeuroczych psiaków to całkiem osobny rozdział bardzo grubej księgi. Każdy szczeniak sprawia kłopoty, jest energiczny, wesoły i psotny - czasem myślę, że beagle nie wyrasta z tej fazy nigdy :) O ile ich czasy szczenięce można by porównać z ADHD o dużym natężeniu o tyle dorosła, stateczna psia panna miewa ataki głupawki lub natarczywych niemadrych, wręcz szkodliwych pomysłów tylko od czasu do czasu... ale za to jakie!
Bilans ostatniego miesiąca - pies dorosły i stateczny: 3 nieplanowane kąpiele w jeziorku (bo pies sie zmęczył i zgrzał), 2 zjedzone piłki (tandeta...), 4 nowe dziury w kocyku (bo go kocha), jeden rozstrój żołądka po pożarciu 1/3 psiego sznura do gryzienia (bez powodu) , 2 ścierki zaciagniete do posłania - stratowane i wymemłane (bo tak), zjedzona w połowie para damskiej bielizny (wiem, to moja wina) i dwukrotne wylegiwanie się na praniu przygotowanym do załadowania do pralki (te oszałamiajace zapachy...) . Zaznaczam, że pies odbywa codziennie 3 spacery w tym przynajmniej jeden godzinny z bieganiem i zbawami.
Nie dziwimy się wcale a wcale. Kochamy naszą biglównę taką, jak jest:)
Tego scrapa dedykuję wszystkim, ktorzy uważają że te psy to przeurocze, lubiące dzieci i życie rodzinne kanapowce, które bezproblemowo zaakcptują nieruchawość, niekonsekwencję i nieudolność wychowawczą włascicieli.
W mojej intencji LO miał oddwać naturę naszej Irychy: słodka do bólu, przeurocza a przy tym nieobliczalna. Kolorystyka scrapa (BG Porcelain) to nic innego jak prost skojarzenie: ukochana babcina poduszka w kwiaty - rozdarta, objedzona, z wyprutymi na zewnatrz poduszkowymi flaczkami (stąd ta rozdarta, wychodząca zesząd gaza).
Cała Ira:)
Pozdrawiamy serdecznie:*
Thursday, 12 March 2009
Wymiana z Eight:) - a swap with Eight:)
Tak tak, dobrze czytacie!
Jakiedy w swojej skrzynce znalazłam taką wymianową propozycję to aż przysiadłam z wrażenia...że ja? Na pewno ja? Szok trwał chwil dobrych kilka - i chyba nawet do tej pory jeszcze nie minął, choć już trzymam w mocno drżących łapskach boski kraciasty notesior, który przygotowała dla mnie Eight! Sami popatrzcie:
One glomy winter day Eight wrote me an email with a swap proposal... wow! I was shocked a bit - and well, I still am, even more when I hold in my hads such a precious, grunge fabric notebook!
Te wpracowanki, te szargania (mrrrr) ten kolor odpowiednio sprany..wszystko mnie trzyma mocno za serce i gdyby nie to, że smarczę potwornie i mógłby sie biedaczek uszkodzić od wilgoci to najchetniej bym z nim spała... Dziękuje jeszcze raz, dzieła rąk twoich podziwiałam od zawsze, a moc je posiadać na własność... to już prawdziwy luksus:) Mam nadzieję, że na jednym razie nie poprzestaniemy, bo rozochociłam sie mocno!
I love every part of it - the little notes on the front, the pattern, the idea, the size -all! I've always loved her creations but to have one for my own is a luxury! Thank you so much and again! :*
A ja?
Cóż..materiały na razie sa mi obce, ale za to całkiem przyzwoicie idzie mi w kwestii metalu, koralików, oczek... Notes miał być użytkowy, więc zębatki nie wchodziłyby w grę (a szkoda, szkoda) powstał więc twór grunge'owo - elegancki:)
And me? Well as you probablu know I love all the things grunge, but it was impossible to put metal gears on the notbook intented to be carriied in a woman's bag, so I made a grunge notebook with a bit of luxury:
polecam powiększenie - wtedy lepiej widac pewne embossingowe smaczki... - the bigger photo is here - you'll see the embossed elements:)
Do kompletu, żeby jednak upchnąc choć jedną metalową rzecz dołożyłam taki mechaty magnes lodówkowy:) Kocham ćwieki w kształcie gwoździ i śrubek:) W zasadzie to każde żelastwo kocham:)
And to add some with metal I created this little grunge fridge magnet:) I love the screw - like brads and all the metal embelishments in fact!
powiększenie - tutaj
A na koniec... na koniec powstał jeszcze mały notesik dla małej, ale twórczej osóbki, która na dodatek kocha szczerze wszystkie królewny... ze mnie królewna co prawda raczej wątpliwa, ale jak sie postaram, to i cos różowego czasem sklecę, o...
And the last piece for the swap - something for a little pirncess...
Mam szczerą nadzieję, że jest wystarczająco księżniczkowy i się pannicy spodobał :)
Dziękuje jeszcze raz za tę wymianę - było bosko i polecam sie na przyszłość :*
I hope it's not the last time:) Thanks again and hugs to you all :*
Jakiedy w swojej skrzynce znalazłam taką wymianową propozycję to aż przysiadłam z wrażenia...że ja? Na pewno ja? Szok trwał chwil dobrych kilka - i chyba nawet do tej pory jeszcze nie minął, choć już trzymam w mocno drżących łapskach boski kraciasty notesior, który przygotowała dla mnie Eight! Sami popatrzcie:
One glomy winter day Eight wrote me an email with a swap proposal... wow! I was shocked a bit - and well, I still am, even more when I hold in my hads such a precious, grunge fabric notebook!
Te wpracowanki, te szargania (mrrrr) ten kolor odpowiednio sprany..wszystko mnie trzyma mocno za serce i gdyby nie to, że smarczę potwornie i mógłby sie biedaczek uszkodzić od wilgoci to najchetniej bym z nim spała... Dziękuje jeszcze raz, dzieła rąk twoich podziwiałam od zawsze, a moc je posiadać na własność... to już prawdziwy luksus:) Mam nadzieję, że na jednym razie nie poprzestaniemy, bo rozochociłam sie mocno!
I love every part of it - the little notes on the front, the pattern, the idea, the size -all! I've always loved her creations but to have one for my own is a luxury! Thank you so much and again! :*
A ja?
Cóż..materiały na razie sa mi obce, ale za to całkiem przyzwoicie idzie mi w kwestii metalu, koralików, oczek... Notes miał być użytkowy, więc zębatki nie wchodziłyby w grę (a szkoda, szkoda) powstał więc twór grunge'owo - elegancki:)
And me? Well as you probablu know I love all the things grunge, but it was impossible to put metal gears on the notbook intented to be carriied in a woman's bag, so I made a grunge notebook with a bit of luxury:
polecam powiększenie - wtedy lepiej widac pewne embossingowe smaczki... - the bigger photo is here - you'll see the embossed elements:)
Do kompletu, żeby jednak upchnąc choć jedną metalową rzecz dołożyłam taki mechaty magnes lodówkowy:) Kocham ćwieki w kształcie gwoździ i śrubek:) W zasadzie to każde żelastwo kocham:)
And to add some with metal I created this little grunge fridge magnet:) I love the screw - like brads and all the metal embelishments in fact!
powiększenie - tutaj
A na koniec... na koniec powstał jeszcze mały notesik dla małej, ale twórczej osóbki, która na dodatek kocha szczerze wszystkie królewny... ze mnie królewna co prawda raczej wątpliwa, ale jak sie postaram, to i cos różowego czasem sklecę, o...
And the last piece for the swap - something for a little pirncess...
Mam szczerą nadzieję, że jest wystarczająco księżniczkowy i się pannicy spodobał :)
Dziękuje jeszcze raz za tę wymianę - było bosko i polecam sie na przyszłość :*
I hope it's not the last time:) Thanks again and hugs to you all :*
Tuesday, 10 March 2009
Ceramika is back!
Wróciły.
Wyszły z pieca i mają się dobrze... no prawie dobrze, bo miska zamiast pomarańczu ma kolor mocno niewymowny, ale i tak na szczęście pasuje do pokoju gdzie ma stać :) Tylko kształt jej pozostał ciekawy ;P Bywa :) Ponoć to wina zbyt ciemnej gliny... ja tam wiem swoje - złosliwość rzeczy martwych nie zna granic!
Z tej części jestem bardziej zadowolona - konik zyska jeszcze ogon ... a gwiazdki... może przerobię na wisiorki?
Najprzyjemniejszym zaskoczeniem okazał się gołąbek - naprawdę wyszedł przepięknie i już w myślach szukam miejsca, aby go przymocować :) Zdecydowanie to nie ostatnia moja ceramiczna zabawa - już w myślach lepię kolejne michy i zwierzątka... wiciagające, relaksujące i kreatywne - polecam!
A! a na Craftowie juz niebawem niespodzianka... aż mnie skręca, ale nic nie powiem, nic!!!!
Wyszły z pieca i mają się dobrze... no prawie dobrze, bo miska zamiast pomarańczu ma kolor mocno niewymowny, ale i tak na szczęście pasuje do pokoju gdzie ma stać :) Tylko kształt jej pozostał ciekawy ;P Bywa :) Ponoć to wina zbyt ciemnej gliny... ja tam wiem swoje - złosliwość rzeczy martwych nie zna granic!
Z tej części jestem bardziej zadowolona - konik zyska jeszcze ogon ... a gwiazdki... może przerobię na wisiorki?
Najprzyjemniejszym zaskoczeniem okazał się gołąbek - naprawdę wyszedł przepięknie i już w myślach szukam miejsca, aby go przymocować :) Zdecydowanie to nie ostatnia moja ceramiczna zabawa - już w myślach lepię kolejne michy i zwierzątka... wiciagające, relaksujące i kreatywne - polecam!
A! a na Craftowie juz niebawem niespodzianka... aż mnie skręca, ale nic nie powiem, nic!!!!
Monday, 9 March 2009
Akrylowo - alkoholowo - alcohol and acrylic...
Albumy na akrylu były dla mnie zawsze zjawiskiem zagadkowym, nieco niepojętym, ale przy tym bardzo intrygującym. Jak to tak? Na plastiku? Dwustronnie? Zgrozą wieje...
Oczywiście jako człowiek z natury ciekawy i lubiący eksperymenty musiałam sama spróbować - zwłaszcza, że w mojej głowie pojawiła się koncepcja wykorzystania moich najulubieńszych tuszów alkoholowych (uwielbiam je miłością szczerą i kocham wszelkie ich możliwości i efekty jakie dają). Długo nie było impulsu, który by mnie popchnął do działania aż pewnego przedwiosennego popołudnia całkiem przypadkowo powstała sesja zdjęciowa na tle pewnej urodziwej ściany... po raz pierwszy miałam tak namacalny dowód, że moja mimika to osobny rozdział, przyprawiający o mnie o rozpacz pomieszaną ze szczerym i niepohamowanym rozbawieniem. Dlaczego nikt mi nie powiedział, że ja takie miny dziwne robię?!
Tak czy inaczej - moja paszczowa ekspresja stała się motorem do ekspresji twórczej - akrylowo - alkoholowej - i powiem szczerze - bawiłam się wyśmienicie, robota paliła się w rękach:)
Popatrzcie zatem sami co wyszło ;) Polecam powiększenia - baza ma nietypowy kształt i ciężko było zrobić sensowne fotki. Wymiar całości to około 10 x 20 cm.
Uwaga - zdjęć jest naprawdę dużo:)
I've always liked acrylic albums - and I was wondering how is it made? I looked through galleries, blogs, looking for some inspiration. Finally the inspiration came - with a buch of funny photos of me taken by chance one day. I didn't realise that I look so strange and fuuny when I talk:P Why didn't you tell me?!
The album is small - about 10x20 cm and all filled with alcohol inks, pictures and colorful papers by Fancy Pants Sweet Spring. I loved creating it - it was such fun!
Links to bigger photos are always below the pictures - enjoy!
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
Bazą jest akrylowy albumik Maya Road, papiery i dodatki to Fancy Pants Sweet Spring. Główny element to oczywiście tusze alkoholowe Adirondack w kilku odcieniach. I to koniec :)
Mam nadzieję, że mój eksperyment się wam spodoba, bo rozochociłam się wielce i te akrylowo - alkoholowe zabawy na pewno na jednym razie się nie skończą :)
Ściskam wszystkich odwiedzających :*
I hope you like it, becouse it is't the last time I play with A&A combo:)
Hugs to you all visiting me :*
UWAGA: kurs używania tuszów alkoholowych był na Craftowie - O TUTAJ - POLECAM!
Oczywiście jako człowiek z natury ciekawy i lubiący eksperymenty musiałam sama spróbować - zwłaszcza, że w mojej głowie pojawiła się koncepcja wykorzystania moich najulubieńszych tuszów alkoholowych (uwielbiam je miłością szczerą i kocham wszelkie ich możliwości i efekty jakie dają). Długo nie było impulsu, który by mnie popchnął do działania aż pewnego przedwiosennego popołudnia całkiem przypadkowo powstała sesja zdjęciowa na tle pewnej urodziwej ściany... po raz pierwszy miałam tak namacalny dowód, że moja mimika to osobny rozdział, przyprawiający o mnie o rozpacz pomieszaną ze szczerym i niepohamowanym rozbawieniem. Dlaczego nikt mi nie powiedział, że ja takie miny dziwne robię?!
Tak czy inaczej - moja paszczowa ekspresja stała się motorem do ekspresji twórczej - akrylowo - alkoholowej - i powiem szczerze - bawiłam się wyśmienicie, robota paliła się w rękach:)
Popatrzcie zatem sami co wyszło ;) Polecam powiększenia - baza ma nietypowy kształt i ciężko było zrobić sensowne fotki. Wymiar całości to około 10 x 20 cm.
Uwaga - zdjęć jest naprawdę dużo:)
I've always liked acrylic albums - and I was wondering how is it made? I looked through galleries, blogs, looking for some inspiration. Finally the inspiration came - with a buch of funny photos of me taken by chance one day. I didn't realise that I look so strange and fuuny when I talk:P Why didn't you tell me?!
The album is small - about 10x20 cm and all filled with alcohol inks, pictures and colorful papers by Fancy Pants Sweet Spring. I loved creating it - it was such fun!
Links to bigger photos are always below the pictures - enjoy!
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
duża fotka tutaj
Bazą jest akrylowy albumik Maya Road, papiery i dodatki to Fancy Pants Sweet Spring. Główny element to oczywiście tusze alkoholowe Adirondack w kilku odcieniach. I to koniec :)
Mam nadzieję, że mój eksperyment się wam spodoba, bo rozochociłam się wielce i te akrylowo - alkoholowe zabawy na pewno na jednym razie się nie skończą :)
Ściskam wszystkich odwiedzających :*
I hope you like it, becouse it is't the last time I play with A&A combo:)
Hugs to you all visiting me :*
UWAGA: kurs używania tuszów alkoholowych był na Craftowie - O TUTAJ - POLECAM!