Zgodnie z zapowiedzą - kliny, czyli Clean&Simple w moim wykonaniu miały być 3 - więc musi być i trzeci z nich. Tym razem postanowiłam zrobić go wzorując się na jednej z zaproponowanych na Craftowie 5 mapek.
Miejsce i czas - dokładnie jak na poprzednich zdjęciach, skład osobowy znowu lekko zmieniony - ja i Jędrek zmordowani po tańcach, hulankach i swawolach na parkiecie:)
Trochę sentymentalny... ale mało mamy wspólnych zdjęć..no moge być czasem sentymentalna, prwda? 10 lat... kupa czasu...
Here is the third - and the last Clean& Simple project -the same place, almost the same people. This time I took one of the sketches presented on Craftowo blog and on the photo I'm with my husband, Jędrek. The title means - 10 years together. It's a bit sentimental one, I know, but we haven't got many photos together... it's not so bad to be sentimental from time to time, right?
Duże zdjęcie - tutaj
Here is a bigger photo
Zużyto: Mały kawałeczek papieru Crate Paper, baza - BG Urban Prairie Milk, rub-ons Cosmo Cricket i stempel cyferkowy Tima Holtza - tusz Distress Aged Mahogany. Czas wykonania: 30 minut.
Jednocześnie życzę Wszystkim odwiedzającym miłej majówki, słońca, czasu na oddech i regenerację... i znikam na wycieczkę krajoznawczą. Zdjęcia - oczywiście - po wyprawie :)
I wish you all a nice and sunny weekend - try to relax a bit, take a deep breath.
I'm going for a short holiday now - hope to show you some nice photos when I'm back:)
Strony
▼
Wednesday, 29 April 2009
Sunday, 26 April 2009
Klin II - Clan&Simple again?
eZgodnie z zapowiedzią - moje podejście nr 2 do tematu "Klinowego" - chyba ten skrótowiec bardzo szybko się zakorzeni w języku, bardzo, bardzo wdzięczne słowo:)
Wszystkich zaniepokojonych pragnę uspokoić - to absolutnie nie próby odejścia od grunge'u i mixowania czy niespełnione ambicje, tylko najnormalniejsza w świecie inspirowana zabawa i próba swoich sił. Nie zostanie mi tak na stałe, obiecuję:)
Zatem - tym razem w czerni i nieco dudlowo - ten sam dzień, to samo miejsce, zestaw osobowy nieco inny.
My second layoud inspired by Clean&Simple style - this time with black background, Kelly Panacci paper, come doodling, but just a bit... The same place, almost the same people:)
If you're worrying what on earth happened to me - it's all ok! I'm not trying to leave my beloved grunge and mixedmedia - I'm only playing and challenging myself - and trying to learn new things of course:) So - here it goes!
Wszystkich zaniepokojonych pragnę uspokoić - to absolutnie nie próby odejścia od grunge'u i mixowania czy niespełnione ambicje, tylko najnormalniejsza w świecie inspirowana zabawa i próba swoich sił. Nie zostanie mi tak na stałe, obiecuję:)
Zatem - tym razem w czerni i nieco dudlowo - ten sam dzień, to samo miejsce, zestaw osobowy nieco inny.
My second layoud inspired by Clean&Simple style - this time with black background, Kelly Panacci paper, come doodling, but just a bit... The same place, almost the same people:)
If you're worrying what on earth happened to me - it's all ok! I'm not trying to leave my beloved grunge and mixedmedia - I'm only playing and challenging myself - and trying to learn new things of course:) So - here it goes!
Saturday, 25 April 2009
Prawie jak clean&simple... Almost clean, almost simple...
Właśnie - a ponoć "prawie", robi duuużą różnicę.
Przeczytałam kilka razy artykuł na Craftowie.
Popatrzyłam, popatrzyłam, postanowiłam spróbować czegoś, co jest mi obce jak szparagi pod beszamelem.
Mam 3 podejścia - wszystkie fotki zrobione tej samej nocy - powstanie zatem mini seria - dokumentująca ten dzień, a przy okazji moje dość wątłe próby, hehe.
Co prawda wyzwanie na Craftowie obejmuje którąś z 5 mapek, ale ja, oczywiscie poszłam swoją drogą i na rozgrzewkę powstało coś takiego...
I've read an article on Craftowo several times, I looked through the presented layouts and decided to take part in the challenge - as the Clean& Simple style is just not me. I've given myself three tryings - this is the first one ;)
duża fotka - dla ciekawskich... bigger photo is here
Zużyto: karton BG Milk z serii Urban Prairie, Papier z zestawu K& Company - seria Wild Saffron. Stempel BG Ambrosia i czarny tusz. Czas wykonania - 45 minut.
Przeczytałam kilka razy artykuł na Craftowie.
Popatrzyłam, popatrzyłam, postanowiłam spróbować czegoś, co jest mi obce jak szparagi pod beszamelem.
Mam 3 podejścia - wszystkie fotki zrobione tej samej nocy - powstanie zatem mini seria - dokumentująca ten dzień, a przy okazji moje dość wątłe próby, hehe.
Co prawda wyzwanie na Craftowie obejmuje którąś z 5 mapek, ale ja, oczywiscie poszłam swoją drogą i na rozgrzewkę powstało coś takiego...
I've read an article on Craftowo several times, I looked through the presented layouts and decided to take part in the challenge - as the Clean& Simple style is just not me. I've given myself three tryings - this is the first one ;)
duża fotka - dla ciekawskich... bigger photo is here
Zużyto: karton BG Milk z serii Urban Prairie, Papier z zestawu K& Company - seria Wild Saffron. Stempel BG Ambrosia i czarny tusz. Czas wykonania - 45 minut.
Wednesday, 22 April 2009
:*
W pierwszej kolejności chciałabym podziękować - wszystkim, którzy pamiętali o mnie i dzięki niem ten godzien ubolewania dzień stał się zdecydowanie bardziej znośny:) Dla takich chwil się żyje:)
Szczególne uściski przesyłam tutaj w kierunku dziewczyn umilających mi piątkowo - sobotnią noc - nie tylko swoim nieocenionym towarzystwem, ale też opowieściami dziwnej treści, w ktorych niebagatelną role odgrywały nie tylko złowieszcze łóżkowe piły ale też szydełkowe gniazdka oraz Paszczak... oraz dla Nowalinki, która absolutnie zaskoczyła mnie przepięknym breloczkiem i karteczką - można popodziwiać na jej blogu, o tutaj.
Ja naprawdę nie zasługuję na tak dobre traktowanie... nigdy, przenigdy nie pamiętam o urodzinach, imieninach, rocznicach...jestem beznadziejna pod tym względem :( Lać po dupie trzeba a nie dopieszczać prezentami!
First of all I'd like to thank all the people who made may birthday a really sp[ecial day - it was so fabulous! I even forgot that I got older again:)
Here is one of gifts I recieved - a surprise from Nowalinka. I'm afraid I' not god at remembering about such occasions, so I shouldn't get so nice gifts....
Co więcej? Bryndza.
Nawał pracy nie pozostawia mi zbyt dużego pola manewru - lawiruję gdzieś pomiędzy Katyniem, dyktandem, stroną internetową ,regularnymi zajęciami i warsztatami, które mam i jutro i w piątek i w poniedziałek... (!) a na dodatek czeka mnie sprawdzanie testów.
Słowem - texańska masakra piłą mechaniczną. I mały tost do tego.
What else?
Too much work and no tim e for scrapbooking. I fact the only things I managed to do are those two notepads... I wish this week would finish sooner...:(
Jedyne, co udało mi się wydziergać to dwa notesiatka - praca czysto komercyjna oraz 2 tajne projekty - jeden mam już od dawna, drugi właśnie kończę - niebawem pojawią się na Craftowie wraz z kolejnymi naszymi publikacjami.
No to notesiki:
:* i buziaki dla was :)
hugs to you all visiting :*
Szczególne uściski przesyłam tutaj w kierunku dziewczyn umilających mi piątkowo - sobotnią noc - nie tylko swoim nieocenionym towarzystwem, ale też opowieściami dziwnej treści, w ktorych niebagatelną role odgrywały nie tylko złowieszcze łóżkowe piły ale też szydełkowe gniazdka oraz Paszczak... oraz dla Nowalinki, która absolutnie zaskoczyła mnie przepięknym breloczkiem i karteczką - można popodziwiać na jej blogu, o tutaj.
Ja naprawdę nie zasługuję na tak dobre traktowanie... nigdy, przenigdy nie pamiętam o urodzinach, imieninach, rocznicach...jestem beznadziejna pod tym względem :( Lać po dupie trzeba a nie dopieszczać prezentami!
First of all I'd like to thank all the people who made may birthday a really sp[ecial day - it was so fabulous! I even forgot that I got older again:)
Here is one of gifts I recieved - a surprise from Nowalinka. I'm afraid I' not god at remembering about such occasions, so I shouldn't get so nice gifts....
Co więcej? Bryndza.
Nawał pracy nie pozostawia mi zbyt dużego pola manewru - lawiruję gdzieś pomiędzy Katyniem, dyktandem, stroną internetową ,regularnymi zajęciami i warsztatami, które mam i jutro i w piątek i w poniedziałek... (!) a na dodatek czeka mnie sprawdzanie testów.
Słowem - texańska masakra piłą mechaniczną. I mały tost do tego.
What else?
Too much work and no tim e for scrapbooking. I fact the only things I managed to do are those two notepads... I wish this week would finish sooner...:(
Jedyne, co udało mi się wydziergać to dwa notesiatka - praca czysto komercyjna oraz 2 tajne projekty - jeden mam już od dawna, drugi właśnie kończę - niebawem pojawią się na Craftowie wraz z kolejnymi naszymi publikacjami.
No to notesiki:
:* i buziaki dla was :)
hugs to you all visiting :*
Thursday, 16 April 2009
Scrapowy - urodzinowy - A birthday layout
Nie wiem, czy jakikolwiek komentarz jest potrzebny - w zasadzie wszystko co myślę w kwestii moich kolejnych już urodzin - starałam się zawrzeć na scrapie... roznosi mnie jakby ostatnio troszeczkę, troszkę mnie szarpie od środka...
This is my birthday layout. I don't think it needs any special comments - I've tried to show all my emotions and my attitude to this day on paper. I'm a bit unpatient, stirred last days - there's a bunch of butterflies in my stomach and ... don't ask me why...
tradycyjnie - większa fotka - tutaj - bigger photo here
i jeszcze taki element z bliska... - and a detail...
Zużyto: Papier bazowy BG Granola, Glimmer mist w kolorze Patina i Black Gold,maski i stemple Tima Holtza, Primy oraz Basic Grey i Maya Road, tusze Distress oraz Archival, troszkę żelastwa różnego pochodzenia. Napisy - Rub ons Daisy D's. Czas wykonania całosci - ok 3 h.
Here are the elements I used: Base - BG Granola, Glimmer mists - patina& black gold, TH masks and stamps, Prima stamps, BG cage stamp, Maya Road stamps. Distress and Archival inks, some metal elements, brads, chipboards and Daisy D's rub-ons. 3h of my spare time. Voila!
Właściwie to...
jest taki wiersz Adama Ziemianina, który doskonale oddaje taki własnie jak mój podejrzany stan:
Na pokuszenie mnie nosi
Po ogródku wodzi mnie, po lesie i po asfalcie
W środę, piątek i niedzielę
Nawet wcale nie wiem, pa jaką cholerę
Nosi mnie i wodzi mnie na pokuszenie
A może to tylko pospolite ruszenie?
Zbieram kaczeńce i półszlachetne kamienie
Ale dalej mnie nosi
Rzucam się, miotam się
I tak mnie wodzi że idę przed siebie
A tu puste kieszenie
Więc jeszcze bardziej wodzi mnie - nic tutaj nie zmienię
Kiedyś zbierałem znaczki i etykiety zapałczane
Nawet w sobie się zbierałem
A teraz wodzi mnie, nosi mnie na pokuszenie
Nawet po wodzie mineralnej
Wodzi mnie i kusi mnie
Zwłaszcza nad ranem
I amen w pacierzu.
Choć mówię do siebie - i nie wódź mnie na pokuszenie
Nosi mnie, wodzi mnie.
Słońce po bożemu wstaje a ziemia dziwna mi jest
Bo mnie nosi i wodzi koło kiosku "Ruchu"
Przy telewizorze, o Boże,
A nawet przy stole też mnie nosi
I wodzi
W radiu coś mówią, że mnie nosi i wodzi
W telewizji nawet mówią i pokazują więc tęskno mi
Bo mnie nosi i wodzi
Na zatracenie i na pokuszenie
Po całym domu i po strychu też mnie nosi...
Tylko czekać jak mnie rozniesie.
Ściskam wszystkich serdecznie...i do przodu, do przodu! :*|
Hugs to you all - and keep going, keep going! :*
This is my birthday layout. I don't think it needs any special comments - I've tried to show all my emotions and my attitude to this day on paper. I'm a bit unpatient, stirred last days - there's a bunch of butterflies in my stomach and ... don't ask me why...
tradycyjnie - większa fotka - tutaj - bigger photo here
i jeszcze taki element z bliska... - and a detail...
Zużyto: Papier bazowy BG Granola, Glimmer mist w kolorze Patina i Black Gold,maski i stemple Tima Holtza, Primy oraz Basic Grey i Maya Road, tusze Distress oraz Archival, troszkę żelastwa różnego pochodzenia. Napisy - Rub ons Daisy D's. Czas wykonania całosci - ok 3 h.
Here are the elements I used: Base - BG Granola, Glimmer mists - patina& black gold, TH masks and stamps, Prima stamps, BG cage stamp, Maya Road stamps. Distress and Archival inks, some metal elements, brads, chipboards and Daisy D's rub-ons. 3h of my spare time. Voila!
Właściwie to...
jest taki wiersz Adama Ziemianina, który doskonale oddaje taki własnie jak mój podejrzany stan:
Nosi mnie
Nosi mnie, wodzi mnieNa pokuszenie mnie nosi
Po ogródku wodzi mnie, po lesie i po asfalcie
W środę, piątek i niedzielę
Nawet wcale nie wiem, pa jaką cholerę
Nosi mnie i wodzi mnie na pokuszenie
A może to tylko pospolite ruszenie?
Zbieram kaczeńce i półszlachetne kamienie
Ale dalej mnie nosi
Rzucam się, miotam się
I tak mnie wodzi że idę przed siebie
A tu puste kieszenie
Więc jeszcze bardziej wodzi mnie - nic tutaj nie zmienię
Kiedyś zbierałem znaczki i etykiety zapałczane
Nawet w sobie się zbierałem
A teraz wodzi mnie, nosi mnie na pokuszenie
Nawet po wodzie mineralnej
Wodzi mnie i kusi mnie
Zwłaszcza nad ranem
I amen w pacierzu.
Choć mówię do siebie - i nie wódź mnie na pokuszenie
Nosi mnie, wodzi mnie.
Słońce po bożemu wstaje a ziemia dziwna mi jest
Bo mnie nosi i wodzi koło kiosku "Ruchu"
Przy telewizorze, o Boże,
A nawet przy stole też mnie nosi
I wodzi
W radiu coś mówią, że mnie nosi i wodzi
W telewizji nawet mówią i pokazują więc tęskno mi
Bo mnie nosi i wodzi
Na zatracenie i na pokuszenie
Po całym domu i po strychu też mnie nosi...
Tylko czekać jak mnie rozniesie.
Ściskam wszystkich serdecznie...i do przodu, do przodu! :*|
Hugs to you all - and keep going, keep going! :*
Wednesday, 15 April 2009
Balią przez miasto... in a Bath-tub:)
Balią przez miasto.... ha, bo i dlaczego nie?
Ten dość niecodzienny pomysł powstał jako wynik spontanicznego wyzwania rzuconego mi pewnego wieczora przez AA - miałam wykorzystać to konkretne baliowe zdjęcie, które już stanowczo za długo pętało się już po domu. Kilka spięć na drodze neuroprzekaźników i oto jest - LO mixedmediowe o roboczej nazwie "Miasto".
Across the town in a bath? Why not?
This a bit crazy idea poped out of my head when a friend gave me a challenge - to use that old small photo taken somewhere in the countryside - too funny to leave it, to small to use it...
After a short brainstorm the mixed media lyout appeared - I hope you like it :)
duże zdjęcie tradycyjnuie tutaj - bigger photo here
Zużyto:
Papier ryżowy do decoupage - 2 rodzaje, klej do decoupage, tekturę modelarską do tego tusze Distress, kaształtki tekturowe, kształtka akrylowa i nieco kropek, odrobina tuszów alkoholowych, nieco gazy i żelastwa, stempel TH z zegarem oraz jego magiczne metalowe wskazówki i kawałek sznurka.
I took:
Decoupage rice papers and decoupage glue, chipboars, Distress inks, a piece of string, a bit of metal objects, a bit of acrylic, alcohol inks, guaze, Tim's sclock stamp, metal spinners.
Pozdrawiam poświatecznie:*
P.S. A na blogu nasze-migawki - inwazja zdjeć rodzinnych, domowych, nocnych, echa krakowa i pewnej sobotniej zsesji z AA i Mamami w rolach głównych - zapraszamy:)
Ten dość niecodzienny pomysł powstał jako wynik spontanicznego wyzwania rzuconego mi pewnego wieczora przez AA - miałam wykorzystać to konkretne baliowe zdjęcie, które już stanowczo za długo pętało się już po domu. Kilka spięć na drodze neuroprzekaźników i oto jest - LO mixedmediowe o roboczej nazwie "Miasto".
Across the town in a bath? Why not?
This a bit crazy idea poped out of my head when a friend gave me a challenge - to use that old small photo taken somewhere in the countryside - too funny to leave it, to small to use it...
After a short brainstorm the mixed media lyout appeared - I hope you like it :)
duże zdjęcie tradycyjnuie tutaj - bigger photo here
Zużyto:
Papier ryżowy do decoupage - 2 rodzaje, klej do decoupage, tekturę modelarską do tego tusze Distress, kaształtki tekturowe, kształtka akrylowa i nieco kropek, odrobina tuszów alkoholowych, nieco gazy i żelastwa, stempel TH z zegarem oraz jego magiczne metalowe wskazówki i kawałek sznurka.
I took:
Decoupage rice papers and decoupage glue, chipboars, Distress inks, a piece of string, a bit of metal objects, a bit of acrylic, alcohol inks, guaze, Tim's sclock stamp, metal spinners.
Pozdrawiam poświatecznie:*
P.S. A na blogu nasze-migawki - inwazja zdjeć rodzinnych, domowych, nocnych, echa krakowa i pewnej sobotniej zsesji z AA i Mamami w rolach głównych - zapraszamy:)
Monday, 13 April 2009
Bilans świąteczny... Day after Easter...
I po świętach...
W zasadzie nikogo nie zaskoczy, jeśli napiszę, że czas świąteczny był twórczo absolutnie martwym sezonem - pomimo szczerych postanowień 3 dni z rzędu wracaliśmy do domu chorzy z braku ruchu i przejedzenia.... taki świąteczny los.
W sumie jednak bilans tegorocznej Wielkanocy wypada raczej pozytywnie:
- posprzątanie mieszkanie (tylko okna jeszcze...)
- nadrobione zaległości rodzinne
- pies wypieszczony na najbliższy tydzień albo i dłużej
- zapasy żywności otrzymanej - na najbliższy tydzień
- kwiaty na balkonie
- podłoga wymopowana, po dzisiejszym laniu wody - nawet dwa razy
- kilka rodzinnych zdjęć do kolekcji
- zaległosci domowe nieco odgruzowane
After Easter... well it was a totally uncreative time for me - too much food, too much to do :)
The only thing that I managed to do was forcing my husband, Jędrek to start our private photo blog - it is here :) What you can see there are our archival photos from Ireland (2005), some Jędrek's night photos and new Easter gallery - nothing special, but we have fun! (Below is one of them - my mom, dad and husband on the Easter breakfast). Of course we are hoping to add new photos very often:) Enjoy!
Z rzeczy pozytywnych - udało mi się wreszcie zaktywizować Jędrka - i wspólnymi siłami mamy pociagnąć nasz mały blog fotograficzny - może nie będzie już narzekania, że nie ma kreatywnego hobby - oby :) Na razie pojawiły się na nim nasze archiwalne zdjecia z Irlandii - a także dzisiaj Jędrkowe inauguracyjne zdjecia nocne i moje kilka migawek rodzinnych. Mam nadzieje, że taka wspólnie tworzona fotograficzna kronika okaże się być po jakimś czasie wartościowym, interesującym projektem - przynajmniej w naszej małej, rodzinno - samorozwojowej perspektywie:) Zapraszamy do nas, a na okrasę tego przydługiego posta - fotka rodzinna z wielkanocnej niedzieli czyli Hania, Krzyś i Jędrek w tle :)
W zasadzie nikogo nie zaskoczy, jeśli napiszę, że czas świąteczny był twórczo absolutnie martwym sezonem - pomimo szczerych postanowień 3 dni z rzędu wracaliśmy do domu chorzy z braku ruchu i przejedzenia.... taki świąteczny los.
W sumie jednak bilans tegorocznej Wielkanocy wypada raczej pozytywnie:
- posprzątanie mieszkanie (tylko okna jeszcze...)
- nadrobione zaległości rodzinne
- pies wypieszczony na najbliższy tydzień albo i dłużej
- zapasy żywności otrzymanej - na najbliższy tydzień
- kwiaty na balkonie
- podłoga wymopowana, po dzisiejszym laniu wody - nawet dwa razy
- kilka rodzinnych zdjęć do kolekcji
- zaległosci domowe nieco odgruzowane
After Easter... well it was a totally uncreative time for me - too much food, too much to do :)
The only thing that I managed to do was forcing my husband, Jędrek to start our private photo blog - it is here :) What you can see there are our archival photos from Ireland (2005), some Jędrek's night photos and new Easter gallery - nothing special, but we have fun! (Below is one of them - my mom, dad and husband on the Easter breakfast). Of course we are hoping to add new photos very often:) Enjoy!
Z rzeczy pozytywnych - udało mi się wreszcie zaktywizować Jędrka - i wspólnymi siłami mamy pociagnąć nasz mały blog fotograficzny - może nie będzie już narzekania, że nie ma kreatywnego hobby - oby :) Na razie pojawiły się na nim nasze archiwalne zdjecia z Irlandii - a także dzisiaj Jędrkowe inauguracyjne zdjecia nocne i moje kilka migawek rodzinnych. Mam nadzieje, że taka wspólnie tworzona fotograficzna kronika okaże się być po jakimś czasie wartościowym, interesującym projektem - przynajmniej w naszej małej, rodzinno - samorozwojowej perspektywie:) Zapraszamy do nas, a na okrasę tego przydługiego posta - fotka rodzinna z wielkanocnej niedzieli czyli Hania, Krzyś i Jędrek w tle :)
Saturday, 11 April 2009
Smocze jaja? Dragon's eggs?
Wspominałam już, że tuszami alkoholowymi można pomalować praktycznie wszystko?... :P
Did I say before that you can put alcohol inks on almost everything? ;P
Did I say before that you can put alcohol inks on almost everything? ;P
Z najlepszymi życzeniami wielkanocnymi dla wszystkich odwiedzających to miejsce - dla ich rodzin i wszystkich bliskich
Happy Easter to you all visiting this place, your families and friends
Finn, Jędrek i reszta domowego stada:)
Happy Easter to you all visiting this place, your families and friends
Finn, Jędrek i reszta domowego stada:)
Friday, 10 April 2009
Migawka z Irlandii
A ja zamiast sprzątać, jajka malować, wspominam...
I should be cleaning the house, but... Irish memories came :)
I should be cleaning the house, but... Irish memories came :)
Thursday, 9 April 2009
Helenka, Basia, Hania...
One trzy, czyli moja kolejna przymiarka do jednego z najbardziej przeze mnie ulubionych zdjeć z czasów jak dla mnie bardzo historycznych. Rozczula minie widok mojej mamy z tą wielką kokardką na głowie :)
Rozczula i już!
Nie rozpisuję się dzisiaj, bo tak w zasadzie to szoruję mieszkanie, wyganiam pająki, trzepię psa, namaczam papugi i przy okazji segreguję ubrania, co jak wiedzą wszystkie kobiety - wcale łatwe nie jest!
I took my favourite old picture - again! Here are My grandma Helenka, my aunt Basia and my mum, Hania - she is the smmallest one with that big cute ribbon in her hair:)
I 'm not going to write much cos I'm preparing to Easter, so I'm busy a bit cleaning my flat, washing everything and everyone... looking through my clothes it's not easy as you know!
duże zdjęcie - big photo
Zużyto: Papiery, kształtki i ćwieki ozdobne - Basic Grey Ambrosia, do tego białe kwiaty Prima, tusze Distress, metalowe dodatki i nieco falbanki. Stemple - Prima. Na okrasę Glimmer mist - black gold.
Papers, chipboards and big brads - BG Ambrosia. Prima flowers and stamps, Glimmer mistDistress inks, some metal elements:)
Ściskam wszystkich i życze spokoju dużo przed świętami i w trakcie nich także :)
Hugs to you all visiting me - and have a peaceful time :P
Rozczula i już!
Nie rozpisuję się dzisiaj, bo tak w zasadzie to szoruję mieszkanie, wyganiam pająki, trzepię psa, namaczam papugi i przy okazji segreguję ubrania, co jak wiedzą wszystkie kobiety - wcale łatwe nie jest!
I took my favourite old picture - again! Here are My grandma Helenka, my aunt Basia and my mum, Hania - she is the smmallest one with that big cute ribbon in her hair:)
I 'm not going to write much cos I'm preparing to Easter, so I'm busy a bit cleaning my flat, washing everything and everyone... looking through my clothes it's not easy as you know!
duże zdjęcie - big photo
Zużyto: Papiery, kształtki i ćwieki ozdobne - Basic Grey Ambrosia, do tego białe kwiaty Prima, tusze Distress, metalowe dodatki i nieco falbanki. Stemple - Prima. Na okrasę Glimmer mist - black gold.
Papers, chipboards and big brads - BG Ambrosia. Prima flowers and stamps, Glimmer mistDistress inks, some metal elements:)
Ściskam wszystkich i życze spokoju dużo przed świętami i w trakcie nich także :)
Hugs to you all visiting me - and have a peaceful time :P
Tuesday, 7 April 2009
Święta minione... - past family gatherings...
Są zdjecia, do których wraca się z wielka przyjemnością - ja mam takich kilka, po dużej części są to stare rodzinne fotografie. Jest coś w tych niewyraźnych postaciach, dawno niemodnych ubraniach, twarzach, które pamięta się jak przez mgłę co każe mi je brać do ręki, przyglądać im się uważnie, coś co niezmiennie wywołuje u mnie uśmiech. Może to białe podkolanówki mojego taty? A może przyduża kokarda zdobiąca włosy mojej trzyletniej wtedy cioci? Rozwiane czarne włosy dziadka?
Prace z takimi zdięciami w zasadzie powstają same - mija chwila i już wiesz, gdzie każdy element powienien mieć swoje miejsce - tak było z tym eksperymentalnym tagiem akrylowym - wspomnieniem po świetach rodzinnych, dawno, dawno już minionych...
There are pictures, that are lovely to hold in your hand - I've got a couple, and most of them are old family photos taken by someone during the family gatherings. I love them with all my heart - maybe it's becouse my grandad's hairstyle? My three-year-old aunt? My dad in long, white stockings? When you work with a photo you truly love everything is so simple...
Prace z takimi zdięciami w zasadzie powstają same - mija chwila i już wiesz, gdzie każdy element powienien mieć swoje miejsce - tak było z tym eksperymentalnym tagiem akrylowym - wspomnieniem po świetach rodzinnych, dawno, dawno już minionych...
There are pictures, that are lovely to hold in your hand - I've got a couple, and most of them are old family photos taken by someone during the family gatherings. I love them with all my heart - maybe it's becouse my grandad's hairstyle? My three-year-old aunt? My dad in long, white stockings? When you work with a photo you truly love everything is so simple...
tutaj jest powiekszenie - here is a bigger photo
Tag, jak na taga jest bardzo duży - zasadniczo kupiłam kilka takich z przeznaczeniem na album, ale okazało się, że chyba nie doczytałam wielkości - otóż ma on 13x19 cm! Mało poręczny format zadecydował, że tagi zostaną rozparcelowane jako bazy do różnego rodzaju innych akrylowych projektów... taki los:)
Co jest na tagu? mała dawka tuszów alkoholowych, papiery i kształtki BG Ambrosia, garstka kwiatków Prima, nieco koronki, kilka akrylowych kropek i zawijas z kamyczków. Napis pochodzi ze Scrapińca, został potuszowany i pobrokatowany:)
Te tag is extra large - I think I bought it by accident, it's 13x19 cm - so I decided to use it as a layout background instead of creating a mini album (it would'nt be mini in fact!) The papers are BG Ambrosia, I also ttok a bunch of Prima flowers, some alcohol inks, some blings and glitter - and that's it :) I hope you like it :)
I to tyle - zrobiłam go z myślą o konkursie jubileuszowym, ogłoszonym przez sklep Nasze Hobby - przy okazji zapraszam już niebawem do obejrzenia prac, do głosowania w 3 kategoriach: filc, scrap i decoupage:)
Tag, jak na taga jest bardzo duży - zasadniczo kupiłam kilka takich z przeznaczeniem na album, ale okazało się, że chyba nie doczytałam wielkości - otóż ma on 13x19 cm! Mało poręczny format zadecydował, że tagi zostaną rozparcelowane jako bazy do różnego rodzaju innych akrylowych projektów... taki los:)
Co jest na tagu? mała dawka tuszów alkoholowych, papiery i kształtki BG Ambrosia, garstka kwiatków Prima, nieco koronki, kilka akrylowych kropek i zawijas z kamyczków. Napis pochodzi ze Scrapińca, został potuszowany i pobrokatowany:)
Te tag is extra large - I think I bought it by accident, it's 13x19 cm - so I decided to use it as a layout background instead of creating a mini album (it would'nt be mini in fact!) The papers are BG Ambrosia, I also ttok a bunch of Prima flowers, some alcohol inks, some blings and glitter - and that's it :) I hope you like it :)
I to tyle - zrobiłam go z myślą o konkursie jubileuszowym, ogłoszonym przez sklep Nasze Hobby - przy okazji zapraszam już niebawem do obejrzenia prac, do głosowania w 3 kategoriach: filc, scrap i decoupage:)
Thursday, 2 April 2009
Warsztatowo - nowe terminy i zajęcia :)
Krótka notka informacyjna: na blogu Finn - warsztatowo pojawiły się już nowe terminy i propozycje zajęć w warszawskim sklepie Nasze Hobby - miedzy innymi z embossingu, tuszów alkoholowych, zabawy z tuszami pigmentowymi, permanentnymi i Distress. I już niebawem kolejne 2 propozycje :)
Zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z opisami zajęć i do ewentualnych zapisów.
Tak bardzo się cieszę, że udało się to przedsięwzięcie zorganizować:) Trzymajcie kciuki:)
Zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z opisami zajęć i do ewentualnych zapisów.
Tak bardzo się cieszę, że udało się to przedsięwzięcie zorganizować:) Trzymajcie kciuki:)
Wednesday, 1 April 2009
Nieobecność... blejtram - Absence... canvas
Nieobecność...
taki temat miesiąc temu podała Agnieszka - Anna, a ja wiedziałam, że będę musiała spróbować.
Temat poruszający wiele strun w mojej duszy, pobudzający wyobraźnię, otwierający wiele drzwi i podsuwający wiele pomysłów.
Dosyć szybko pojawił się ten jeden a czas modyfikował go lekko....wisienką na torcie okazało się wygrzebanie w czeluściach komputera jednej z dwóch najpiękniejszych kobiecych szant, jakie znam. Mocny, wieloznaczny tekst, ciekawa interpretacja i ogromny ładunek emocji...
Tak powstał kolejny blejtram - właśnie "Nieobecność" - piosenka na pewno każdemu wyjaśni, co autorka miała na myśli...
Absence...it was a theme given bt Agnieszka - Anna - and from the first moment i knew I need to try. The theme gave me a lot of ideas, moved my imagination opened many doors in my mind and gave power to creativity:) The culmination of the process was finding in my PC an old shanty, which I loved so much - one of two the best womens' shanties I ever heard.
The title is "Comebacks" and the song has got great, poetic words with very different meanings and great oportunities for your own interpretations. The main part of the quote I used on this canvas layout maeans : I'm afraid of tour comebacks, my love.
So here is my interpretation:
Duża fotka - polecam, widać ikrę ;P - Bigger photo - there are some nice accents to see :)
Detale - some details :)
Scrap na blejtramie o wymiarze 24x30 cm
papiery przypadkowe, całość malowana tuszami Distress (Weathered wood, Denim Blue, Black Soot). Dodatki: kwiaty prima, rubonsy FancyPants, kropki akrylowe, kuleczki w żelu, zębatki, gaza, czerwony spray, metalowe dodatki.
The layout on canvas size 24x30 cm.
The papers are all painted with Distress inks (Weathered wood, Denim Blue, Black Soot).Prima flowers, dew drops, Fancy Pants rub-ons, red "Glimmer mist", metal scprocket gears.
Smugglersom dziękujemy za "Powroty II"
I was inspired by this lovely shanty by Smugglers:
P.s. - Byłabym zapomniała z tego wszystkiego - na blogu Warsztatowo już pojawiły się nowe propozycje zajeć i terminy - zapraszam !
taki temat miesiąc temu podała Agnieszka - Anna, a ja wiedziałam, że będę musiała spróbować.
Temat poruszający wiele strun w mojej duszy, pobudzający wyobraźnię, otwierający wiele drzwi i podsuwający wiele pomysłów.
Dosyć szybko pojawił się ten jeden a czas modyfikował go lekko....wisienką na torcie okazało się wygrzebanie w czeluściach komputera jednej z dwóch najpiękniejszych kobiecych szant, jakie znam. Mocny, wieloznaczny tekst, ciekawa interpretacja i ogromny ładunek emocji...
Tak powstał kolejny blejtram - właśnie "Nieobecność" - piosenka na pewno każdemu wyjaśni, co autorka miała na myśli...
Absence...it was a theme given bt Agnieszka - Anna - and from the first moment i knew I need to try. The theme gave me a lot of ideas, moved my imagination opened many doors in my mind and gave power to creativity:) The culmination of the process was finding in my PC an old shanty, which I loved so much - one of two the best womens' shanties I ever heard.
The title is "Comebacks" and the song has got great, poetic words with very different meanings and great oportunities for your own interpretations. The main part of the quote I used on this canvas layout maeans : I'm afraid of tour comebacks, my love.
So here is my interpretation:
Duża fotka - polecam, widać ikrę ;P - Bigger photo - there are some nice accents to see :)
Detale - some details :)
Scrap na blejtramie o wymiarze 24x30 cm
papiery przypadkowe, całość malowana tuszami Distress (Weathered wood, Denim Blue, Black Soot). Dodatki: kwiaty prima, rubonsy FancyPants, kropki akrylowe, kuleczki w żelu, zębatki, gaza, czerwony spray, metalowe dodatki.
The layout on canvas size 24x30 cm.
The papers are all painted with Distress inks (Weathered wood, Denim Blue, Black Soot).Prima flowers, dew drops, Fancy Pants rub-ons, red "Glimmer mist", metal scprocket gears.
Smugglersom dziękujemy za "Powroty II"
I was inspired by this lovely shanty by Smugglers:
P.s. - Byłabym zapomniała z tego wszystkiego - na blogu Warsztatowo już pojawiły się nowe propozycje zajeć i terminy - zapraszam !