Strony

Sunday 13 December 2009

Ostatni tydzień ...i wernisaż.

Kto mnie troszkę zna, ten wie, że zajęcie mam nietypowe, pod wieloma względami - godzinowym, dniowym a także tematycznym. Zasadniczo odkąd pamiętam mam dosyć nie uregulowany tryb pracy a i weekendy nie są tutaj wyjątkiem - to są uroki pracy w kulturze, jak to mawiają :) Ja nie narzekam... przynajmniej nie za często i nie za głośno, sama sobie wybrałam taki los zaciągając się pod banderę Mareckiego Ośrodka Kultury - a trzeba przyznać, że na co jak na co, ale na nudę absolutnie nie mogę narzekać ;)
Ostatni czas był trudny.
Oczywiście - powiecie - każdy ma teraz ciężki okres, zbliżają się święta, jest nawał prac domowych, rękodzielniczych, rodzina choruje bo świńska grypa szaleje...u nas oczywiście było tak samo, a na dodatek spadł nam na głowę wernisaż. I to nie byle jaki wernisaż, o nie! Zamiast jednego, jakże łatwego do ogarnięcia artysty było takowych aż 38 i naprawdę nie należeli oni do jednostek wybitnie zdyscyplinowanych. Pomysł na wystawę co prawda nowy nie jest - ale każda kolejna edycja dostarcza nam kolejnych emocji. Zgromadzenie w jednym miejscu i czasie artystów powiązanych z Markami, na dodatek tworzących w bardzo odmiennych technikach i niekiedy mających duże trudności logistyczne zakrawało na czyn niemalże heroiczny, ale... po raz kolejny pani Hania postanowiła się nie poddać i doprowadzić sprawę do końca, niezależnie od przeciwności losu i kataklizmów nawiedzających nasz skromny przybytek...
Bilans ostatniego tygodnia wypadł zatem następująco:
- stosy makulatury w postaci notek biograficznych artystów zostały przepisane, wydrukowane, ofoliowane i powieszone
- podobnie z podpisami pod obrazy, popieranymi oczywiście licznymi telefonami do artystów z prośba o podanie tytułów prac, skoro już nie ma ich ani w kartach zgłoszeń, ani na samych obrazach!
- powstały dyplomy dla artystów, artykuł o wydarzeniu, spis prac
- powieszono około 138 prac plastycznych - w tym obrazy olejne, rysunki, pastele, batiki, ilustracje, akwarele , kolaże i gobeliny. Były też formy trudne do określenia ;)
- zakupiono lampy oświetleniowe, aby zrobić zdjęcia wiszącym już w galerii pracom. Tego samego dnia lampy zostały stłuczone. Dnia następnego lampy odkupiono, i ponownie przystąpiono do zdjęć na 4 ręce, 2 lampy, stół, drabinę i statyw. Misja powiodła się, choć zajęła 3 dni zamiast 1.
- zanotowano 3 poważne awarie komputera, w tym przynajmniej jedną z utratą danych.
- w międzyczasie odbyła się wigilia seniorów wraz z koncertem i pełną pompą oraz trwały zajęcia dydaktyczne. 2 osoby z ekipy montażowo - logistycznej były nieobecne z powodu choroby ;)
Reszta latała z obłędem w oczach, paniką w sercu i ciężarem na duszy.
Tyle w pracy - mówiąc w skrócie do czwartku mieliśmy pandemonium a w piątek apokalipsę. W sobotę był wernisaż, czyli wielki finał zmagań, które trwały jeszcze do ostatniego dzwonka, czyli do godziny 16.30, kiedy to o 17.00 zaczynał się wernisaż.
Przetrwaliśmy... i można ten wieczór uznać za bardzo udany;)
Kilka fotek wspomnieniowych jest poniżej - ciekawa jestem reszty - jutro dobiorę się do pozostałych dwóch z trzech obecnych na uroczystości aparatów ;)
(O ile wcześniej, nie zabije mnie zapalenie gardła, które raczyło dopaść mnie wczoraj, prawdopodobnie jako wisienka na torcie totalnego zlatania i zmordowania. )

Część oficjalna:

Tutaj z moja grupą rodzinnego wsparcia ;)


Zwiedzanie wystawy:

I na koniec pamiątkowa fotka pod moim skromnym wkałdem "Prezentacje Plastyki Mareckiej":


W międzyczasie miałam strugać notesy i kalendarze, ale dziwnym zbiegiem okoliczności absolutnie nie było na to czasu... do kompletu dołączyła niedzielna impreza rodzinna, środowe spotkanie w sztabie WOŚP, które przeciągnęło się do późnych godzin wieczornych i piątkowe wyjście w celach regeneracji psychicznej po apokalipsie ;)
Generalnie widzę światełko w tunelu i mam nadzieje, że jednak nie jest to pociąg;)
Ściskam mocno i mam nadzieję na odrobienie zaległości, które nawarstwiły mi się przez ostatnie tygodnie. Dobrze, że przerwa świąteczna już blisko...
:*

7 comments:

  1. Widzę, że zapracowana ostatnio z Ciebie kobietka :)))
    Podziwiam.
    Wernisaż pewnie jeden z najlepszych, czekamy na dalsze relacje.
    Życzę zdrówka, bo wiem, że jak człowiek się "musi zmobilizować" to jest wszystko ok, a potem gdy już trochę odsapnie po wszystkich stresujących sytuacjach to choróbsko szybko łapie.

    ReplyDelete
  2. imponujące...
    1)a pamiętasz o oddychaniu? :)
    2)a wiesz, że nawet milcząc jesteś w mojej głowie?
    3)a jak pięknie wyglądasz.

    ReplyDelete
  3. za heroizm nagrodą sukces na salonach :)))
    Gratuluję!!!
    ślicznie wyglądasz- te rękawiczki!

    ReplyDelete
  4. Imponujące i gratulacje i niezłe rękawiczki :)

    ReplyDelete
  5. Odpocznij wreszcie! (bat nad głową!) :D Gratuluję zorganizowania i dopięcia wszystkiego na tip top - wernisaż - cudna sprawa! Ściskam Cię mocno, jak ochłoniesz to daj znak życia :*

    ReplyDelete
  6. Ale się działo, już bym dawno miała zawroty głowy.
    Podziwiam opanowanie :)
    ....iii z przyjemnością oglądam znajome korale ;) Pięknie wyglądałaś :)

    ReplyDelete

Please note: leaving a comment on this website means you agree for us to store and process your data (such as user ID) for communication, education and marketing purposes. More information on our Privacy Policy is listed on the blog.